Ostre zatrucie było przyczyną śmierci jednego z dwóch 23-latków, który w nocy zmarli podczas imprezy w Gdańsku. Drugi zginął w wyniku upadku z dużej wysokości. To wstępne wyniki sekcji zwłok studentów. 24-latek, który jako jedyny przeżył imprezę, został już przesłuchany. Nadal jednak przebywa w szpitalu.

To, czym konkretnie śmiertelnie zatruł się 23-latek określą badania toksykologiczne płynów ustrojowych, pobranych podczas sekcji zwłok.

24-latek, który jako jedyny przeżył imprezę w bloku na gdańskim Przymorzu, został przesłuchany. Karol S. przyznał, że kupił jakiś środek chemiczny - nie sprecyzował dokładnie jaki. Potwierdził też, cała trójka wspólnie zażyła wczoraj ten specyfik.

Mniej więcej dwie godziny po tym fakcie 24-latek stracił świadomość. Odzyskał ją dopiero, gdy w karetce lekarze udzielali mu pomocy. W tym czasie jego młodszy o rok brat już nie żył. Wypadał lub wyskoczył z 5. piętra. W drugiej karetce, mimo reanimacji, zmarł także jego kolega.

Pogotowie zawiadomił przypadkowy przechodzień, który późnym wieczorem znalazł leżące na chodniku ciało młodego mężczyzny. Na miejsce przyjechała też policja. Po pewnym czasie policjanci weszli do jednego z mieszkań na 5. piętrze i zastali tam dwóch dziwnie zachowujących się młodych mężczyzn. Nagle z jednym z nich zaczęli tracić kontakt i wezwali od razu dwie karetki - na szczęście dwie, bo chwilę później także drugi mężczyzna gorzej się poczuł.

Pierwszy z nich mimo reanimacji zmarł w karetce, drugi - 24-letni Karol S. - w ciężkim stanie trafił do szpitala.

W mieszkaniu zabezpieczono niezidentyfikowane substancje w postaci m.in. białego proszku w woreczkach strunowych. Zabezpieczono też strzykawki zawierające jakąś substancję, jak również jakiś susz, być może zioło - mówiła wcześniej reporterowi RMF FM Agnieszka Gładkowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która przejęła śledztwo w sprawie śmierci dwóch 23-latków.

(j.)