Ponad 53,5 procent poparcia dla Aleksandra Kwaśniewskiego, 17,5 dla Mariana Krzaklewskiego i niespełna 16 dla Andrzeja Olechowskiego - to oficjalne wyniki wczorajszych prawyborów w Nysie. Pytanie tylko, czy te wyniki są miarodajne dla całego kraju?

Na Jarosława Kalinowskiego głosowało niecałe 4 procent mieszkańcow Nysy. Pozostali kandydaci nie przekroczyli trzech procent poparcia. W prawyborach udział wzięło ponad 44 procent uprawnionych do głosowania. "To dobry wynik" - twierdzą organizatorzy imprezy. Co ciekawe, głosować mogła też młodzież powyżej 14 lat. "Dla Aleksandra Kwaśniewskiego wynik prawyborów w Nysie jest idealny" - twierdzi szef sztabu wyborczego prezydenta Ryszard Kalisz. Jeśli wyniki powtórzą się 8 października, to Kwaśniewski zwycięży w pierwszej turze. Innego zdania jest szef sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego, Wiesław Walendziak. Jego zdaniem druga tura jest możliwa, pod warunkiem, że kandydaci, wywodzący się z prawej strony sceny politycznej zjednoczą siły. Dodajmy, że w Nysie nie pojawili się: Lech Wałęsa, Piotr Ikonowicz i Tadeusz Wilecki. Nie było też przedstawicieli ich sztabów.

"Byłoby bardzo dobrze, gdyby wyniki wyborczej zabawy w Nysie pokryły się z wyborami" - uważa socjolog Andrzej Rychard. "To jest jednak bardzo mało prawdopodobne - bo nie ma jednej Polski w soczewce" - tłumaczył gość "Krakowskiego Przedmieścia 27".

Według Rycharda, wczorajsze prawybory w Nysie nie mogą być miarodajne, mogą jednak wpływać na mobilizowanie się wyborców.