17-piętrowy, opuszczony hotel nadal straszy w centrum Warszawy. Jego budowa stanęła w zeszłym roku, a obiekt stał się schronieniem dla bezdomnych i miejscem alkoholowych spotkań. Właściciel tydzień temu zapewniał, że hotel zostanie ogrodzony, ale jego obietnice na niewiele się zdały.

W tej chwili płot, który kiedyś odgradzał budynek, leży przewrócony na chodniku, a do budynku u zbiegu ulic Chałubińskiego i Wspólnej można bez problemu wejść. Właściciel budynku tłumaczy, że obiekt wynajmuje agencji reklamowej i to ona jest odpowiedzialna za zły stan ogrodzenia. I nie było by w tym nic bulwersującego, gdyby nie fakt, że każdy, kto tylko chce, bez najmniejszych przeszkód może wejść do 17-piętrowego budynku, nawet na jego najwyższe piętro.

Aby odgórnie wymusić ogrodzenie konstrukcji, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego musi sam ocenić, czy rzeczywiście budynek jest nieogrodzony. Ale urzędnikom od zeszłego tygodnia, kiedy reporter RMF FM zgłosił sprawę, nie spieszy się. Kolejny, bardzo ciężki i równie zajmujący czas krok to ustalenie właściciela budynku. Ostatni etap to ustalenie, dlaczego hotel jest nieogrodzony. Te wszystkie urzędnicze procedury mogą trwać zatem miesiącami.

Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego może też ukarać właściciela budynku, żeby zmusić go do działania, ale jak tłumaczy to ostateczność. Nałożenie kary prawdopodobnie jednak i tak na niewiele by się zdało - w przypadku takim jak ten, najwyższy mandat, jaki mógłby dostać właściciel, to… 500 złotych.