"Pracuję dla ludzi i wiem dokładnie, jak ciężko jest matkom, które wychowują dzieci, z którymi nie mają kontaktu. Chylę przed nimi czoła i wiem, jak jest trudno. Sama nigdy nie usunęłabym ciąży. Ale nie uważam, że ktoś mógłby za mnie, za moje dzieci, wnuki podejmować decyzje w tej sprawie. Nikt nie ma prawa za nas podejmować decyzji" - mówi Henryka Krzywonos-Strycharska, Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM, pytana o dyskusję wokół przepisów aborcyjnych. Zapowiada, że w poniedziałek weźmie udział w Czarnym Proteście przeciwko zaostrzeniu tych przepisów. "Na zimne trzeba dmuchać i uważam, że trzeba protestować i trzeba już w zarodku zniszczyć pomysły takie, które mogą nam przynieść całą masę nieszczęść" - komentuje. Mówiąc o roli kobiet w dyskusji publicznej stwierdziła, że nie może kibicować premier Beacie Szydło, „bo nie ona podejmuje decyzje”. „Wszyscy wiemy o tym, że w Polsce rządzi Jarosław Kaczyński” – powiedziała Krzywonos-Strycharska na koniec rozmowy.

Krzysztof Ziemiec, RMF FM: Legenda Solidarności, działaczka społeczna, posłanka Platformy. W studiu w Sopocie posłanka Henryka Krzywonos-Strycharska. Witam, dzień dobry.

Henryka Krzywonos-Strycharska: Witam pana, witam państwa.

Dzielą nas kilometry, nie widzimy się, bo to jest radio, więc pytam: pani dziś ubrana na czarno, gotowa na pociąg do stolicy, by brać udział w czarnym proteście, czy może wręcz odwrotnie - na biało i zupełnie zdystansowana?

Nie, jestem ubrana na czarno-szaro. Ubiorę się w poniedziałek zupełnie na czarno. Będę brała udział w proteście i namawiam wszystkich w koło, babcie, matki, córki, wnuczki, do tego, byśmy walczyły o to, żeby traktowano nas poważnie.

Tylko właściwie o co? Bo panie protestują przeciwko czemuś, czego tak naprawdę w praktyce nie ma i nie będzie. Po pierwsze, to jest projekt społeczny, a nie rządowy, jak wiele osób próbuje to wmówić, a po drugie ten projekt - znając praktykę sejmową - utknie w komisji i nic z niego nie wyjdzie.

Proszę pana, zawsze na zimno trzeba dmuchać, natomiast my w tej chwili jesteśmy w trudnej sytuacji, bo wtedy kiedy się słyszy, że kobieta może nawet za poronienie trafić do więzienia, no przepraszam, ale to jest tragedia. Kiedyś walczyliśmy w '93 roku, wywalczyliśmy wtedy kompromis i uważam, że on jest dobry, nie trzeba tego zmienić. Jeśli są różne podchody ze strony rządowej, to trzeba tego unikać.

No ale właśnie nie ze strony rządowej. To jest projekt społeczny, a nie rządowy...

No tak, ja wiem, że to jest społeczne...

...a PiS zapowiedział wczoraj, że będzie liberalizował ten projekt, który jest właśnie teraz w komisji. Ten projekt - teoretycznie teraz już rządowy, czy większości parlamentarnej - będzie bardziej liberalny, więc może nie ma przeciwko czemu protestować?

Proszę pana, ja tak jak powiedziałam, na zimne trzeba dmuchać i uważam, że trzeba protestować i trzeba już w zarodku zniszczyć pomysły takie, które mogą nam przynieść całą masę nieszczęść.

Czyli pani tak jak inne panie, mówi: "żarty się skończyły".

Oczywiście, że tak. Żarty się skończyły, ja mam siedem córek, mam wnuczki i nie wyobrażam sobie, żeby doszło do sprawy, że moje dziecko czy moja wnuczka urodzi dziecko niepełnosprawne, które będzie leżało, a ona nigdy nie usłyszy od niego "mamo". Mało tego - nigdy nie będzie wiedziała, czy to dziecko boli cokolwiek czy też nie, bo ono nie będzie w stanie wyrazić swojej opinii na ten temat.

I to mówi właśnie matka dzieci, tylu dzieci, działaczka Solidarności, która przecież też na zjeździe w '90 roku za Solidarności podjęła uchwałę wzywającą ówczesny rząd do zakazu aborcji? To mówi ta sama osoba dzisiaj do Polek?

Przepraszam, ja nie wiem o czym pan mówi. Nigdy nie podjęłam takiej decyzji. Nigdy nie byłam za wstrzymaniem aborcji, tej koniecznej. 

Może pani nie głosowała, ale Zjazd "Solidarności" w ’90 roku podjął taką uchwałę.

Proszę pana: Zjazd "Solidarności", w ’90 roku, na którym mnie nie było. Więc proszę nie mówić, że ja byłam i podejmowałam decyzję. Nigdy takiej decyzji bym nie podjęła. Tak jak pan powiedział na początku: pracuję dla ludzi - i wiem dokładnie, jakie są sytuacje, jak ciężko jest matkom, które wychowują dzieci, z którymi nie mają kontaktu. Zdaję sobie z tego sprawę, chylę przed nimi czoła i wiem, jak jest trudno. Nie ma mowy, żebym tego nie wspierała. Za każdym razem. Sama nigdy nie usunęłabym ciąży, sama nigdy nie zrobiłabym niczego (takiego), ale te rzeczy, które w tej chwili się dzieją, jeśli mówimy o aborcji, jeśli mówimy o in vitro, o wolności kobiet - to jest bardzo ważne. Nie uważam, że ktoś mógłby za mnie, za moje dzieci, wnuki podejmować decyzje w tej sprawie, bo od tego jest małżeństwo, które podjęło się powiększyć rodzinę. Nikt nie ma prawa za nas podejmować decyzji.

Pani poseł, w poniedziałek nie idzie pani, rozumiem, do pracy - tak jak wiele kobiet, które protestują.

Nie idę do pracy, jadę do Warszawy na protest i od rana do wieczora będę na proteście.

Debatę w Parlamencie Europejskim ws. kobiet też pani popiera?

Uważam, że jeśli taka debata będzie - bardzo dobrze. Musimy na ten temat rozmawiać i musimy podejmować decyzje.

Tylko znów problem jest taki, że Polska wynegocjowała sobie w tych kwestiach prawo i status suwerenności, czyli Unia nie ma prawa nam narzucać w tych sprawach swojej opinii, swojego zdania.

Nie mówię o tym, żeby Unia nam cokolwiek narzucała. Ale mamy tam polskich posłów - myślę, że to jest ich decyzja, jak to będzie wyglądało. Ja natomiast ze swojej strony uważam, że rozmawiać trzeba - nawet na całym świecie, bo te wypadki są nie tylko w Polsce, ale w całej Europie.

Pani poseł, to gdzie ta chadeckość dzisiejszej Platformy? Bo przecież chadecy raczej nie są za liberalizacją takiego prawa.

Ja mogę mówić tylko o sobie - nie będę mówiła za Platformę, bo jestem tylko w klubie Platformy, nie wiem nawet, czy wypada mówić. Natomiast mogę mówić o tym, że cała Platforma jest za tym, żebyśmy...

Nie cała Platforma, bo niektórzy posłowie głosowali troszeczkę inaczej niż reszta klubu. Zapytam inaczej, pani poseł: z Grzegorzem Schetyną pani po drodze? Dobrze się pani czuje w dzisiejszej Platformie?

Dobrze się czuję wszędzie, gdzie mnie chcą, gdzie mogę cokolwiek zrobić. I w Platformie też się dobrze czuję.

Pytam o to, bo niektórzy oficjalnie mówią, choćby Stefan Niesiołowski, że Platforma jest dzisiaj partią niedemokratyczną.

Proszę pana, ja nie będę mówiła o Stefanie Niesiołowskim, bo to jest jego prywatna sprawa, co on na ten temat sądzi. Bardzo go szanuję i myślę, że jeśli coś mówi, to jest u niego coś na rzeczy. Ja mogę powiedzieć, że z Platformą jest mi po drodze.

W niedzielę w Gdańsku konwencja Platformy i nowa deklaracja programowa. Co to ma być? Ma pani jakieś swoje oczekiwania? Pani, jako działaczka społeczna? Przebijecie czymś PiS?

Proszę pana, nie wiem co przyniesie nam spotkanie konwencji w Gdańsku. Myślę, że to wszystko jest gdybanie w tej chwili co, ale myślę, że to będzie owocne spotkanie i będziemy mogły rozmawiać na wiele, wiele tematów.

To na koniec jeszcze spytam panią jako kobietę. Jak pani, jako kobieta, patrzy na panią premier? Podziwia ją? Kibicuje?

Proszę pana, na początku urzędowania pani premier bardzo jej kibicowałam, żeby to wyglądało tak, że jedna z nas jest -  trzecia kobieta w rezultacie - premierem. Bardzo jej kibicowałam, natomiast w tej chwili uważam, że to nie pani premier podejmuje decyzje i bardzo mi przykro z tego powodu, więc nie mogę jej kibicować, bo to nie ona podejmuje decyzje.

To co by jej pani poradziła - osoba z tak długim stażem i politycznym, i społecznym?

Co bym jej poradziła? Żeby się zastanowiła nad tym, jak się skończy jej urzędowanie jako premiera. Czy odpowie za to, co się dzieje w tej chwili, bo myślę, że ona odpowie. Natomiast ci, którzy rządzą - nie bardzo. Dlatego też jeśli mnie pani premier słyszy, to  niech przemyśli swoją sytuację. To jest pięknie, kiedy się wychodzi jako człowiek wskazany: "ty będziesz cokolwiek robić i odpowiesz za to, co robisz - to, co ja ci każę zrobić, to ty zrobisz". Tak to jest w tej chwili i nie oszukujmy się, bo wszyscy wiemy o tym, że w Polsce rządzi jeden człowiek - Jarosław Kaczyński.