Resort edukacji od pół roku zwleka z wydaniem decyzji o przeprowadzeniu w Polsce powtórnych badań PIRLS - międzynarodowego testu sprawdzającego umiejętność czytania oraz rozumienia tekstu przez dziesięciolatków - pisze "Dziennik".

Eksperci twierdzą, że MEN nie jest zainteresowane tymi badaniami, bo polscy uczniowie wypadają w nich słabo. Ministerialni urzędnicy bronią się, że brakuje im pieniędzy.

Koszt przeprowadzenia takiego testu to około 500 tys. zł. To w przybliżeniu tyle samo, ile ministerstwo edukacji wydało na cykl szesnastu konferencji, podczas których szefowa MEN Katarzyna Hall prezentowała swoją reformę.