Prokuratura bada, jak hakerzy ukradli pół miliona złotych gminie Rząśnia w powiecie pajęczańskim w Łódzkiem. W podobny sposób obrabowano inne gminy.

Złodzieje w 4 gminach działali w ten sam sposób. Najpierw w gminnych komputerach musiał być wirus, który uaktywnił się, gdy robiono przelewy. W naszym przypadku to były transakcje na kwoty powyżej 100 tysięcy złotych - mówi wójt gminy Rząśnia Tomasz Stolarczyk. Pracownicy urzędu dochowali wszystkich procedur, a i tak nie mieli szans odkrycia kradzieży przed dokonaniem przelewu. Pracownica wprowadziła prawidłowy numer konta, a w momencie zatwierdzania przelewu, zostały zmienione dane. Te pieniądze wpłynęły w Warszawie w banku na to samo konto. To były sumy należne dwóm różnym firmom za różne faktury - dodaje. Do tej pory gmina nie odzyskała pieniędzy.

Strata 500 tysięcy złotych nie zachwiała budżetem gminy Rząśnia - zapewnia wójt. Ale to bardzo duża kwota publicznych pieniędzy, więc teraz robimy wszystko, by nigdy podobna kradzież się nie powtórzyła. Tym bardziej dziwi fakt, że nie możemy ubezpieczyć się od takiego przypadku - dodaje wójt. Żaden ubezpieczyciel takiej opcji ubezpieczenia nie posiada, ponieważ jest to jakby zadanie banków - mówi. Władze Rząśni będą rozmawiać z kierownictwem banku na temat pokrycia straty przez placówkę finansową.

Hakerzy okradli gminę 9 października ubiegłego roku. Pracownicy odkryli przestępstwo cztery dni później.

(mpw)