Były lider wolnych związków zawodowych i Solidarności Andrzej Gwiazda w rozmowie z reporterem RMF FM potwierdza, że zgodził się zostać członkiem Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. W zeszłym tygodniu RMF FM pierwszy podał, że PiS zgłosi Gwiazdę do kolegium Instytutu.

Jak dowiedział się nasz reporter Konrad Piasecki, Gwiazda miał wątpliwości, ale niewielkie. Choć przez całe życie raczej unikał wpisywania się w oficjalny państwowo-instytucjonalny nurt, tym razem uznał, że propozycja jest uczciwa i gwarantuje mu niezależność. Jedyne, co go boli, to fakt, że będzie musiał narzucić sobie dyscyplinę publicznych wypowiedzi. To jest absolutnie oczywiste, że przyjęcie jakiejś funkcji przez człowieka, daje mu pewne możliwości, a w innych – ogranicza - mówi.

Choć Gwiazda od lat nie pozostawia wątpliwości, że uważa Lecha Wałęsę za współpracownika SB, mówi, że w IPN nie będzie stawiał sobie za punkt honoru cofnięcia eksprezydentowi statusu pokrzywdzonego. Swoje zrobił, zadanie wykonał, jest na emeryturze. Dla mnie już nie jest ważny ten przypadek - zapewnia.

Indywidualny przypadek Wałęsy mu nie przeszkadza, ale Gwiazda uważa, że IPN powinien tak czy inaczej skupić się na historii lat 70. i 80., bo to one – a zwłaszcza pozostała po nich peerelowska nomenklatura i dawni agenci – miały największy wpływ na dzieje III RP.

Oprócz Andrzeja Gwiazdy senatorowie zgłosili do kolegium IPN także Marka Kamińskiego i Benedyka Czumę. W tym tygodniu dwóch z nich Senat ma wybrać jako swoich przedstawicieli w kolegium.

Przeczytaj całą rozmowę z Andrzejem Gwiazdą

Konrad Piasecki: Czy zgodzi się pan zostać członkiem kolegium Instytutu Pamięci Narodowej?

Andrzej Gwiazda: Już wyraziłem zgodę na kandydowanie, czyli jest to jednoznaczna zgoda, że jeżeli zostanę przez Senat wybrany, to już nie mogę odmówić.

Konrad Piasecki: Od kogo wyszła ta propozycja?

Andrzej Gwiazda: Z kręgów PiS-u, chyba z klubu PiS.

Konrad Piasecki: Nie miał pan żadnych wątpliwości?

Andrzej Gwiazda: Jedyna wątpliwość jest taka, że gdybym został członkiem kolegium IPN-u, to prawdopodobnie musiałbym narzucić sobie pewien kaganiec w wypowiedziach, dlatego że publiczność nie jest skłonna rozróżniać, kiedy mówi osoba pełniąca stanowisko, a kiedy osoba prywatna, która jest poza posiedzeniem. Więc tutaj byłoby takie utrudnienie.

Konrad Piasecki: I pan sobie ten kaganiec narzuci? Akurat pan?

Andrzej Gwiazda: Oczywiście każda funkcja taki kaganiec narzuca. Jeśli się dzielę ze współobywatelami moją opinią na temat, na przykład powiązań agenturalnych jakichś osób, to ja sobie mogę pozwolić mówić o swoich przypuszczeniach czy swoich spostrzeżeniach. Z chwilą, gdybym został członkiem IPN-u, byłoby to traktowane jako wiadomości czerpane z akt, z wiadomości IPN-u. To jest absolutnie oczywiste, że przyjęcie jakiejś funkcji przez człowieka daje mu pewne możliwości, a w innych ogranicza.

Konrad Piasecki: Pan właściwie przez całe życie bardzo unikał wpisywania się w takie publiczno-instytucjonalne życie. Co się stało teraz? Pan raczej odmawiał honorów, godności, stanowisk… A tu proszę.

Andrzej Gwiazda: Zależy, kto proponuje stanowiska, godności i pieniądze. Są instytucje i osoby, od których to może być zaszczytem, od innych – jest hańbiące. Więc to jakby zmiana jest odpowiedzią na zmianę sytuacji w państwie.