Po rozmowie z szefem Bartimpexu Aleksandrem Gudzowatym były szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Marek Ungier odetchnął z ulgą. „To były działania incydentalne i związane wyłącznie z tym co dotyczyło ochrony pana Gudzowatego” – usłyszał od biznesmena były minister.

W rozmowie z reporterem RMF FM Ungier mówi: Prosiłem o tę rozmowę, bo w głowie mi się to nie mieściło. Pytałem czy nagrywanie prywatnych rozmów jest działaniem rutynowym, czy może jakąś nową modą.

W jaki sprawa ochrony Gudzowatego łączy się z wynurzeniami Józefa Oleksego np. o bezach trudno dociec. Marek Ungier nie pomyślał jednak o żądaniu od Gudzowatego przeprosin:

Tomasz Skory: Pan jest już po rozmowie z panem Gudzowatym, prawda?

Marek Ungier: Tak. Rozmowa z panem Gudzowatym nie jest dla mnie niczym nadzwyczajnym. Znamy się dosyć dobrze. Faktycznie, jak wspominał pan Gudzowaty, wczoraj w telewizji, zadzwoniłem do niego z prośbą o spotkanie, po to, aby zapytać – bo nie mieściło mi się to w głowie – czy obyczaj nagrywania prywatnych spotkań jest jakimś działaniem o charakterze rutynowym, czy może jakąś nową modą?

Tomasz Skory: Jaka była odpowiedź?

Marek Ungier: Wizyta właściwie zbiegła się z oświadczeniem wydanym przez szefa zespołu bezpieczeństwa Bartimpexu, że to były działania incydentalne, związane wyłącznie z tym, co dotyczy ochrony pana Aleksandra Gudzowatego. Więc, to co przejawia się w mediach, że nagrani byli wszyscy i jest kilkaset godzin jakiś nagrań i wieloosobowe listy tych „radiowców”, przez Bartimpex nie jest potwierdzone.

Tomasz Skory: Rozmowa z Józefem Oleksym o bezach przedstawianych przez panią prezydentową w telewizji miała związek z bezpieczeństwem Gudzowatego?

Marek Ungier: Ja nie mam żadnych wątpliwości, że nie miała. Podobno są tam jakieś inne wątki. Na własne oczy widziałem dokument prokuratury, który wzywał Bartimpex do przekazania tej taśmy z nagraniami.

Tomasz Skory: Czy pan Gudzowaty przepraszał? Czy odnosił się jakoś do zamieszania, jakie na lewicy wywołało to nagranie, którego dokonano w jego biurze?

Marek Ungier: O takich rzeczach nie rozmawialiśmy. Moje zainteresowanie dotyczyło tego, czy rzeczywiście coś takiego było tam „uprawiane”, bo byłbym tym naprawdę zdumiony.

Tomasz Skory: Zapewnienie było, że nie?

Marek Ungier: Tak.

Tomasz Skory: Zastanawiając się, o czym też panowie mogą rozmawiać, wpadliśmy na dwie koncepcje. Pierwsza to taka, w której pan idzie się zapytać, czy w tych nagraniach nie ma czegoś kompromitującego pana bądź Aleksandra Kwaśniewskiego. Druga koncepcja - idzie pan przekonać pana Gudzowatego, że nie byłoby dobrze, gdyby kolejne nagrania się ukazywały publicznie. Która z tych koncepcji miałaby większość w tej rozmowie?

Marek Ungier: Skoro nie ma nagrań, to nie ma powodu do przekonywania, by ich nikomu nie dawać. Sprawa jest dosyć prosta. Co prawda jestem z panem Gudzowatym na „pan”, ale mogę chyba – nie nadużywając jego zaufania – powiedzieć, że pozostajemy w pewnych więzach przyjaźni. I zupełnie nie pasowało mi to do okoliczności nagminnego, nachalnego nagrywania wszystkich uczestników. Jeśli otwieram gazety i okazuje się, że są informacje na temat tego, iż istnieją nagrania z moich rozmów z panem Gudzowatym na temat korupcji w okolicy kancelarii pana prezydenta, związanych jeszcze z gazem, to nie mogę zakładać, że są takie nagrania, ponieważ w ogóle nie prowadziłem takich rozmów. Jakim więc cudem można byłoby to nagrać?

Tomasz Skory: Rozumiem, że teraz ma pan pewność, że nawet nie zostały sprokurowane.

Marek Ungier: Tego nie wiem. Jestem zdania, że trzeba absolutnie – i jest to również zadanie dla dziennikarzy – zerwać z takim obyczajem, że mniej więcej od początku tego tygodnia chodzi w mediach taka informacja, iż jest jakiś depozytariusz nagrań, w których występują 34 osoby, a same nagrania trwają 300 godzin. Z tej listy połowa osób może się zastanawiać co robić, albo czego nie należy robić, aby te nagrania nie zostały ujawnione. To jest świat, na który nie może być przyzwolenia wśród obecnych, byłych czy mniej lub bardziej upadłych polityków. To są działania, które powinno przecinać państwo.

Tomasz Skory: Czy pan odwiedził Aleksandra Gudzowatego we władnym imieniu i na własny rachunek, czy reprezentując jakieś środowisko?

Marek Ungier: Na własny rachunek i wyłącznie we własnym imieniu. Jeszcze raz podkreślam - znamy się z panem Gudzowatym stosunkowo dobrze.