Związek Przedsiębiorców i Pracodawców doniósł do prokuratury na Jacka Kapicę. Zarzuca wiceministrowi finansów i podległym mu urzędnikom działanie przeciwko krajowym firmom produkującym skażony alkohol do celów przemysłowych oraz faworyzowanie importerów i zagranicznych producentów tej substancji. Minister Kapica odpiera te zarzuty.

Przedsiębiorcy się bronią, bo - jak twierdzi prezes ZPP - całkowicie niezrozumiałe są dla nich zmiany w prawie ograniczające możliwość opłacalnego skażania alkoholu w kraju. Jak przekonują, resort finansów ustalił, że w Polsce można to robić jedynie dwiema metodami, tyle że jedna jest nieopłacalna, a druga powoduje, że ich produkt nie nadaje się do wykorzystywania na przykład w przemyśle chemicznym, czy kosmetycznym. Cezary Kaźmierczak zwraca uwagę, że inne kraje unijne zachowały możliwość skażania alkoholu na wiele sposobów. Do tego - według Związku - w ostatnim czasie urzędy celne nękają polskich producentów kontrolami. Interpretują przepisy wbrew nam i grożą domiarami w kwocie nawet 200 milionów złotych - mówił prezes Kaźmierczak. W naszym przekonaniu, chodzi tu po prostu o zniszczenie całej branży i przejęcie zysków z importu - dodał szef ZPP.

Z tymi zarzutami nie zgadza się wiceminister finansów. Jacek Kapica uznał argumentację z uzasadnienia wniosku do prokuratury za niezrozumiałą i pozbawioną podstaw. Podejmujemy działania mające na celu wymuszenie przestrzegania prawa - przekonuje wiceszef resortu finansów. Według niego chodzi też o zapobiegnięcie sytuacji, że alkohol techniczny trafia do nielegalnej szarej strefy, gdzie jest odkażany i wprowadzany na rynek do konsumpcji. Jako argument podał przykład pięciu krajowych firm, które miały produkować alkohol skażony glikolem, jako rozcieńczalnik, a ten nie podlega podatkowi akcyzowemu. Jacek Kapica dodał, że to obchodzenie prawa i ma nadzieję, że sąd to ostatecznie rozstrzygnie.

ZPP twierdzi, że uderzenie w branżę gorzelniczą zajmującą się skażaniem alkoholu może oznaczać jej upadek. Z szacunków związku wynika, że ta branża zatrudnia około 1000 osób, a straty Skarbu Państwa mogą przez to wynieść ponad 50 milionów złotych. Te firmy odprowadzają do państwowej kasy około 35 milionów złotych VAT, 15 milionów podatku od osób prawnych i 5 milionów złotych tytułem podatku od osób fizycznych.