Ciężki trening, a później chwila relaksu - tak wyglądał ostatni dzień Marcina Gortata przed drugim meczem finału ligi koszykówki NBA. Po tradycyjnej odprawie i kilkugodzinnym treningu zespół Orlando Magic wrócił do luksusowego hotelu w Marina Del Ray. Polak znalazł czas na masaż, a później zjadł w hotelowej restauracji obiad.

Wśród zamówionych dań znalazła się sałatka z pomidorów z mozzarellą oraz kurczak z ziemniakami. Ziemniaki muszą być koniecznie bez czosnku - podkreślił polski korzykarz, zamawiając danie.

Wieczór przed meczem Gortat zamierzał spędzić na relaksie. Prawdopodobnie wybierzemy się do kina. Później na pewno razem zjemy kolację w jakiejś dobrej restauracji - zapowiedział.

Koszykarze Orlando Magic nie mogą opuszczać hotelu w Los Angeles sami - jeśli planują dłuższą wycieczkę, zabierają ze sobą ochroniarza. Troska o ich bezpieczeństwo jest konieczna, bowiem w czwartek ochrona musiała usunąć z obiektu awanturującego się kibica miejscowej drużyny.

Pierwsze spotkanie z Los Angeles Lakers Orlando Magic przegrali 75:100. Trener Stan van Gundy ocenił jednak, że to właśnie Polski Młot grał najsolidniej w jego zespole.

Mi nic takiego nie mówił, ale to i tak nie ma znaczenia. Przecież przegraliśmy ten mecz. O pewnych rzeczach łatwo się opowiada, ale czy przełoży się to na więcej czasu na parkiecie - nie wiem. Nie będę jednak o tym myślał, najważniejsze jest dla mnie niedzielne spotkanie - musimy przecież wygrać chociaż jeden mecz w Los Angeles, żeby zdobyć mistrzostwo - zaznaczył Gortat.

Szkoleniowcy Lakers zapewniają, że są dobrze przygotowani na występ Polaka, a także jego ewentualną grę w parze z Dwightem Howardem. Zdaniem drugiego trenera drużyny z Los Angeles Kurta Rambisa, Gortat może dobrze grać nie tylko w obronie, ale i wykańczać ataki. Z jego umiejętności nie chcieli jednak w czwartek korzystać rozgrywający Magic - Polak oddał zaledwie cztery rzuty. Sam zawodnik nie chce komentować faktu, że nie dostaje zbyt wielu piłek pod koszem przeciwnika.

W sumie trening rzutowy - taki, jak był w piątek, jest mi niepotrzebny. Oddaję przecież trzy-cztery rzuty w meczu, a i to najczęściej wsady albo próby spod kosza. Potrafię rzucić - także z dystansu, ale co z tego, skoro nie mogę. Nie myślę jednak o tym i skupiam się na grze - zapewnił Polak.

Co pomogło Marcinowi Gortatowi w dotarciu do NBA? Charakter. Jest to chłopiec, który - jeśli postawi sobie cel - dąży do niego perfekcyjnie - mówi reporterce RMF FM Agnieszce Wyderce pierwszy trener Polaka z Łódzkiego Klubu Sportowego, Zdzisław Proszczyński:

W niedzielę o 17.00 czasu miejscowego (2.00 w nocy z niedzieli na poniedziałek w Polsce) sędziowie rozpoczną drugie spotkanie wielkiego finału.