Strajkujący od 39 dni związkowcy z kopalni „Budryk” pojadą na dzisiejsze spotkanie do siedziby Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Nie po to jednak, żeby podpisać porozumienie, a po to, żeby dalej negocjować. Wczoraj władze spółki postawiły protestującym ultimatum: „albo w czwartek, do godziny 15 podpisujemy ugodę, albo zrywamy negocjacje”. Zarząd przedstawił związkowcom projekt ostatecznego porozumienia, które chce podpisać.

30 górników z kopalni „Budryk” od ponad tygodnia prowadzi głodówkę, 150 innych prowadzi okupację wyrobisk, a kolejna - podobna liczebnie grupa, okupuje zakład na powierzchni. Także tam głoduje pięć osób.

We wtorek wieczorem do szpitala trafił głodujący, który stracił pod ziemią przytomność. Była to już kolejna tego dnia osoba, którą trzeba było hospitalizować ze względu na pogarszający się stan zdrowia.

Jeden z liderów strajku, Grzegorz Bednarski ze związku "Kadra", powiedział, że protestujący zdecydowali się pojechać na rozmowy do Jastrzębia Zdroju, uznając, iż wobec postawy wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka, który podjął się w tej sprawie misji dobrej woli, należy odstąpić od wcześniejszych warunków i podjąć próbę porozumienia.

Wcześniej strajkujący deklarowali, że nie pojadą już na rozmowy do siedziby JSW, gdzie przed kilkoma dniami nie doszli do porozumienia z zarządem spółki. Chcieli rozmawiać w kopalni lub na neutralnym gruncie, o co zwrócili się do wojewody śląskiego. Ten zgodził się nadal wspierać dialog między stronami, ale spotkanie wyznaczył na godz. 13.00 w środę w Jastrzębiu Zdroju. W pierwszym odruchu protestujący deklarowali, że na rozmowy nie pojadą, ostatecznie jednak zdecydowali inaczej.