Główny oskarżony w aferze Stella Maris przyznał się do winy. Były kapelan arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego odpowiada przed sądem w Gdańsku m.in. za współudział w przywłaszczeniu mienia ponad 20 spółek na sumę prawie 70 milionów złotych i pranie pieniędzy.

Wraz z 60-letnim, byłym kapelanem Z.B. na ławie oskarżonych zasiadają jeszcze cztery osoby, w tym: były dyrektor Stella Maris T.W. i dwóch właścicieli firm konsultingowych, jeden z nich jest b. pracownikiem PRL-owskiej cenzury - J.B. oraz K.K. (sąd pozwolił jedynie na podawanie inicjałów oskarżonych).

Według prokuratury przestępstwo polegało na tym, że firmy konsultingowe J.B. i K.K. zawierały z różnymi spółkami kontrakty na doradztwo, których wykonanie powierzali z kolei wydawnictwu Stella Maris. W rzeczywistości usługi te były całkowicie fikcyjne i zlecenia nigdy nie zostały wykonane.

Pieniądze ze spółek, które zlecały fikcyjne usługi B. i K., przelewane były najpierw na konta ich firm, a później, po odjęciu kilku procent, do Stella Maris. Wydawnictwo pobierało kolejne kilka procent prowizji i na końcu większość pieniędzy wracała do osób zarządzających spółkami.

Stella Maris, działając jako podmiot gospodarczy w ramach archidiecezji gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła. Transfery pieniędzy miały miejsce w latach 1997-2001.

Łącznie w aferze Stella Maris oskarżonych jest ponad 40 osób. Przed gdańskim sądem toczy się już kilka procesów. W jednym z nich występuje m.in. b. lider pomorskiego SLD, Jerzy J., oskarżony o wyprowadzenie wraz z innymi osobami prawie 31 mln zł z firmy Energobudowa oraz "wypranie" ok. 14 mln zł.