Po blisko pięciu godzinach skończyło się przesłuchanie ośmiu gimnazjalistów z Katowic, którzy znieważali nauczycieli - informuje reporter RMF FM. Uczniowie składali wyjaśnienia z rodzicami. Na razie nie zapadły żadne decyzje dotyczące ich losu. Konieczne będą również przesłuchania świadków - nauczycieli i innych uczniów.

Przed sądem rodzinnym w Katowicach stanęło dziś ośmiu gimnazjalistów. To pierwsi z grupy 17 uczniów dwóch katowickich szkół, którzy usłyszeli w sumie aż 160 zarzutów znęcania się i znieważania nauczycieli. O interwencję policji poprosili dyrektorzy szkół, którzy nie radzili sobie z uczniami.

Pluli, przeszkadzali, włączali telefony komórkowe na lekcji. Czasami śpiewali, tańczyli też. Stworzyła się taka kindermafia. Rzucali kredą, zamykali nauczycieli w klasach. Jeden uczeń szarpał się z nauczycielką - to tylko niektóre z wymienianych przez nauczycieli i uczniów zachowania gimnazjalistów.

Na pewno kary nie będą adekwatne do tego, co nastolatkowie robili w szkołach, ponieważ prawo w tym zakresie jest bardzo łagodne. Zdaniem Krzysztofa Zawały z Sądu Okręgowego w Katowicach, w przypadku sądu rodzinnego nawet nie można mówić o karach. Zwykłe upomnienie można stosować, dozór rodziców, dozór organizacji społecznej, wreszcie dozór kuratora jako już taki najsurowszy - mówi sędzia w rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Glinkowskim.

W przypadku najbardziej agresywnych uczniów prawdopodobnie zostanie zastosowany dozór kuratora. Gimnazjaliści na pewno nie trafią do poprawczaków, bo to dla sądu rodzinnego ostateczność stosowana wobec bardzo groźnych, nieletnich przestępców.

Mimo że od postawienia zarzutów minął miesiąc, ci gimnazjaliści nadal chodzą do swoich szkół.