Gdyby amunicja w Afganistanie była całkowicie sprawna - na wioskę Nangar Khel spadłoby jeszcze więcej pocisków moździerzowych. Taka jest opinia biegłych balistyków przedstawiona w Sejmie w ramach informacji rządu o tragedii w afgańskiej wiosce.

Biegli przeprowadzili coś na kształt eksperymentu. Z wcześniejszych ustaleń wynika, że polscy żołnierze, feralnego dnia oddali 24 strzały. Pierwsze dwa we wzgórza, gdzie stacjonowali Talibowie, później w stronę wioski, gdzie czasem przebywali. Osiem pocisków trafiło w cywilne cele. Podczas śledztwa wypróbowano amunicję. W sumie zużyto 75 pocisków, i rzeczywiście część okazała się niesprawna.

Gdyby przy tym ostrzale, który prowadzono, nie zawiodła ta część pocisków z 24 wystrzelonych, to jeszcze dwa powinny wejść w zabudowania. Jeżeli zawiodły, to były to te, które nie wybuchły, albo nie doleciały - powiedział szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej Krzysztof Parulski.

Prokuratura odpiera też zarzuty, że eksperymentu nie przeprowadzono z miejsca, w którym stał moździerz. Prokuratorzy tłumaczą: Nie mogliśmy znów zbombardować Nangar Khel.