Więzień z Gdańska paraliżuje prace dwóch prokuratur, sądu i rady adwokackiej. Skazany za zabójstwo mężczyzna wysyła setki pism – doniesień o popełnieniu przestępstwa i zażaleń. Po każdym trzeba wszcząć śledztwo, wyjaśnić sprawę i odpowiedzieć nadawcy.

Według Prokuratury Okręgowej w Gdańsku więzień po prostu kłamie. Mężczyzna na przykład doniósł, że w areszcie nie dano mu papieru toaletowego i tym samym ograniczono mu jego prawa. Podobnych spraw tylko jeden z prokuratorów miał do zbadania ponad 70.

Więźniowi nieprędko skończą się pomysły na doniesienia, bo każde postępowanie rodzi kolejnych kilkanaście. Mężczyzna zawiadamia np., że prokurator prowadzący sprawę popełnił błąd i składa zażalenie, a później zażalenie na zażalenie, itd.

To niestety jest kwadratura koła. Trudno jest to uciąć, dlatego że on ma prawo pisać, a my mamy obowiązek udzielić mu odpowiedzi na jego pisma. - mówi prokurator Grażyna Wawryniuk, która obecnie prowadzi 40 spraw więźnia. Wawryniuk próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego więzień to robi. Hipotezy są na razie dwie: nudzi się w celi, lub tak bardzo chce zmęczyć sobą wymiar sprawiedliwości, by sąd wreszcie zgodził się na przedterminowe zwolnienie.