"Dzięki poprawce wprowadzonej przez Lasy Państwowe do ustawy o odnawialnych źródłach energii więcej drewna trafi wraz z węglem do kotłów w elektrowniach" - alarmuje "Gazeta Wyborcza". "A my jeszcze do tego dopłacimy" - podkreśla dziennik.

"Dzięki poprawce wprowadzonej przez Lasy Państwowe do ustawy o odnawialnych źródłach energii więcej drewna trafi wraz z węglem do kotłów w elektrowniach" - alarmuje "Gazeta Wyborcza". "A my jeszcze do tego dopłacimy" - podkreśla dziennik.
Zdjęcie ilustracyjne /PAP/Wojciech Pacewicz /PAP

"Nowelizacja ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii - zgłoszona przez posłów PiS, ale przygotowana  przez Ministerstwo Energii - ma na nowo określić zasady dopłat do różnych źródeł prądu. Sejm właśnie przesłał ją do Senatu" - informuje "Wyborcza". Dziennik podkreśla, że rozszerzono zawartą w ustawie definicję drewna, które będzie mogło być spalane - z "drewna niepełnowartościowego" na "drewno energetyczne". To rodzaj biomasy, np. gałęzie z sadów, drewno z kornikami, drewno popowodziowe. Ono nie nadaje się w żaden sposób na przerób. Nadaje się tylko na spalenie - tłumaczył Marek Suski (PiS), przewodniczący komisji energii.

Wprowadzona w ustawie definicja drewna energetycznego jest nieprecyzyjna. Poprawka może być furtką do spalania lasów. Dopuszcza wrzucanie do pieców drewna pochodzącego z wiatrołomów czy, jak to nazwali posłowie, drewna zaatakowanego przez korniki - ostrzega w rozmowie z "GW" Anna Ogniewska z Greenpeace.

W czwartkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" także:

- Z uczelni do stadniny

- RE: Słabe są prawa Polaków

(mn)