Po wartym 60 mln złotych liftingu Dworzec Centralny miał być chlubą stolicy. Dziś, niespełna pół roku po Euro 2012, wychodzą niedoróbki. Nie działa większość ruchomych schodów, na peronach pojawiają się kałuże z wodą, a szklane punkty handlowe w holu głównym pękają.

Do niedziałających ruchomych schodów i przeciekającego dachu nad peronami podróżni zdążyli się przyzwyczaić. Szklane punkty handlowe, które stanęły w holu głównym miały być jednak powiewem nowoczesności. Dziś są powiewem - mówiąc potocznie - chałtury. Większość stoi pusta. Sklepikarze uciekli, bo szklane kubiki pękają. Nie ma już kwiaciarni i punktu informacyjnego Zarządu transportu Miejskiego.

Podróżni patrzą na to z przymrużeniem oka. Generalnie sam pomysł jest jak najbardziej trafny, tylko wykonanie zawiniło. W naszych polskich realiach to już normalne. Bardzo ładnie się prezentują, szkoda tylko, że stoją puste. Film "Miś" się kłania. Chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle - mówili naszemu dziennikarzowi podróżni.

Szklana konstrukcja nie wytrzymuje drgań wywoływanych przez przejeżdżające pociągi. Szyby w kilkunastu miejscach pękają. Los tych punktów stoi pod znakiem zapytania. Na razie PKP przyznaje, że okazały się... niezbyt funkcjonalne.