Dwadzieścia lat po wysadzeniu przez francuski wywiad „Tęczowego Wojownika” – statku organizacji ekologicznej Greenpeace – we Francji wciąż słuchać echa tamtych wydarzeń. Ujawniono, że akcję miał zaakceptować ówczesny prezydent - Francois Mitterrand.

Dotychczas za głównych winowajców uważano byłego szefa wywiadu wojskowego, ówczesnego ministra obrony, a także byłego socjalistycznego premiera. Okazuje się jednak, że ówczesny szef rządu o niczym nie wiedział. Zgodę na wysadzenie statku wydał zaś sam prezydent Mitterrand.

Ujawnienie rewelacji jest nie na rękę socjalistom, ponieważ świadczą one o tym, że ich były przywódca zaakceptował pomysł przeprowadzenia akcji, którą można określić jako zamach terrorystyczny, skierowany przeciw organizacji ekologicznej.

Do eksplozji doszło 20 lat temu w nowozelandzkim porcie Auckland. Misją statku było położenie kresu francuskim próbom nuklearnym na atolu Mururoa. W akcji zginął portugalski fotograf Fernando Pereira, który na zdjęciach miał dokumentować przebieg wyprawy.