MSWiA sprawdza, czy gminne fotoradary służą poprawie bezpieczeństwa na drogach, czy celom biznesowym. Ze względu bowiem na wysokie koszty sprzętu (ok. 200 tys. zł) niektóre gminy decydują się na dzierżawę fotoradarów od prywatnych firm - ujawnia "Rzeczpospolita".

Docierały do nas alarmujące sygnały o nieprawidłowościach, mieliśmy też własne spostrzeżenia - mówi Małgorzata Woźniak, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Minister zlecił kontrole wojewodom. Sprawdzane są zasady rozliczeń między gminami a firmami. Szczególnie, jeśli umowy uzależniają wysokość dochodów firm od liczby zapłaconych mandatów.

W opinii MSWiA umowy takie są dozwolone, pod warunkiem że uwzględniają przepisy o wykroczeniach i o ochronie danych osobowych oraz precyzyjnie rozgraniczają zadania wykonywane przez firmę od tych, do których wykonywania uprawniona jest wyłącznie straż gminna.

W 2008 r. specjalny zespół w MSWiA opracował instrukcję postępowania straży gminnych i miejskich w zakresie korzystania z fotoradarów będących własnością przedsiębiorstw. Wynika z niej, że umowy o dzierżawę sprzętu nie mogą przewidywać udziału tych firm we wpływach uzyskiwanych przez gminy z mandatów.

Tymczasem wiele gmin zobowiązuje się płacić przedsiębiorcom za dzierżawę fotoradarów od 50 do 80 zł za każdą nadesłaną dokumentację mandatową, na podstawie której udało się ściągnąć należność. Nierzadko to pracownicy firm, a nie straż miejska, przygotowują zdjęcia i sporządzają dokumentację. Zastrzeżenia budzi także sposób użytkowania fotoradarów, które są lokalizowane nie w miejscach niebezpiecznych, np. przy szkołach, ale tam, gdzie panuje największy ruch.

Na polskich drogach ustawione są 274 fotoradary gminne i policyjne.