Stacja TVN szuka sprawcy wycieku dokumentu filmowego o współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa - ujawnia "Rzeczpospolita". W filmie dostępnym w internecie nie ma napisów tytułowych i listy realizatorów. Jak jednak udało się ustalić gazecie, autorami tej produkcji jest trójka dziennikarzy: Monika Góralewska, Piotr Pizło i Krzysztof Brożyk. Na żądanie TVN film został usunięty m. in. z YouTube. Jednak jego kopie można znaleźć w rosyjskich serwisach.

Dziennikarze podczas pracy nad nim doszli do podobnych ustaleń, co wcześniej autorzy głośnej książki "SB a Lech Wałęsa", historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk.

Film ten nie jest biografią Lecha Wałęsy. Jest jedynie krytycznym spojrzeniem na dokumenty i relacje, które od lat są przedmiotem sporów jego zwolenników i przeciwników byłego prezydenta. Autorzy mają też nadzieję, że przedstawione w filmie materiały nie staną się narzędziem w doraźnej walce politycznej - od takich słów zaczyna się produkcja.

Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że trwające półtora roku prace montażowe nad filmem skończyły się w marcu. Dlaczego więc stacja jeszcze go nie wyemitowała? Rzecznik prasowy TVN Karol Smoląg twierdzi, że film nie jest gotowy do emisji.