"Ja nikomu nie grożę, jestem ostatni do grożenia komukolwiek, bo raczej wyciągam ludzi z tarapatów, wielu ludzi niesłusznie skazanych wyciągnąłem z więzień" - tak senator Platformy Obywatelskiej Jerzy Fedorowicz skomentował w rozmowie z PAP swoją kontrowersyjną wypowiedź z piątku. Jego słowa dotyczące ewentualnych konsekwencji przejścia senatorów opozycji na stronę PiS wywołały dużo krytycznych komentarzy.

"Ja nikomu nie grożę, jestem ostatni do grożenia komukolwiek, bo raczej wyciągam ludzi z tarapatów, wielu ludzi niesłusznie skazanych wyciągnąłem z więzień" - tak senator Platformy Obywatelskiej Jerzy Fedorowicz skomentował w rozmowie z PAP swoją kontrowersyjną wypowiedź z piątku. Jego słowa dotyczące ewentualnych konsekwencji przejścia senatorów opozycji na stronę PiS wywołały dużo krytycznych komentarzy.
Jerzy Fedorowicz w Senacie / Leszek Szymański /PAP

W wyborach do Senatu Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 48 mandatów, Koalicja Obywatelska - 43, Polskie Stronnictwo Ludowe 3, a Sojusz Lewicy Demokratycznej - 2. Jest też czwórka senatorów, którzy zdobyli mandaty startując z własnych komitetów.

Jerzy Fedorowicz pytany był w piątek przez dziennikarzy, czy ktoś z senatorów opozycji może przejść na stronę PiS. Człowiek, który w tym momencie, w którym taka ważna rzecz się stała w polskiej polityce, nagle zmieni front i odejdzie od ludzi, którzy na niego głosowali, będzie obłożony anatemą do trzech pokoleń, to jest pewne - zauważył. Jeżeli ktoś ma odwagę taką, żeby zaryzykować swoje życie, swoich dzieci i wnuków, to proszę bardzo. Ja takiego człowieka wśród ludzi wybranych przeciwko dzisiejszej władzy nie znam - dodał. 

Słowa Fedorowicza ostro komentowali zwłaszcza politycy Prawa i Sprawiedliwości. Minister kultury Piotr Gliński, który napisał na Twitterze, że "nie ma zgody na szantaż dziećmi". Zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel ocenił w rozmowie z PAP, że słowa senatora PO są "niedopuszczalne w dyskursie politycznym".

Doradca prezydenta Andrzeja Dudy - prof. Andrzej Zybertowicz pytany o tę wypowiedź w TVP Info powiedział, że "niezależnie, czy traktować te słowa bardzo poważnie, czy z przymrużeniem oka, mamy do czynienia z osobliwym dotykiem zła". Jeśli ktoś publicznie życzy nieszczęścia nie tylko potencjalnemu przeciwnikowi politycznemu, ale także dzieciom, wiadomo, że jeśli klątwa nie przylgnie do kogoś, kto ma czyste serce, odbije się i wraca do tego, który tę klątwę rzuca - dodał. Jeśli traktujemy tę wypowiedź jako swoisty żart, to dziwne, że formacja, która przedstawia się jako liberalna i oświecona, posługuje się takimi ciemnogrodzkimi chwytami - zaznaczył.

Fedorowicz: Nie wiem, czemu to zostało tak rozdmuchane

Senator Jerzy Fedorowicz zapytany przez PAP o reakcje na jego słowa powiedział, że "intencją i przekazem jego słów było to, że osoba która zdradza swoich wyborców będzie miała poważne zmartwienie przez całe swoje życie, albo będzie to miało wpływ na jej życie i życie trzech pokoleń". Nie wiem, czemu to zostało tak rozdmuchane, ja to tłumaczyłem dziennikarzom - podkreślił.

Na uwagę, iż niektórzy odebrali jego słowa jako groźbę lub zastraszenie, Fedorowicz odpowiedział, że nie taka była jego intencja. Przecież mój życiorys to jest walka z groźbami, z przestępczością. W ogóle takich intencji w sobie nie noszę - zadeklarował. Ja tylko uważam, że zmartwienia te prawdziwe psychiczne i moralne będą towarzyszyć takiej osobie przez całe życie - dodał. Tłumaczył, że mówiąc o życiu dzieci i wnuków chodziło mu o "znamieniu", którym te pokolenia będą naznaczone.