Fałszywymi euro płacono Polakom we włoskich obozach pracy – to najnowsze ustalenia krakowskiej prokuratury. Poza tym wiadomo, że nadzorujący pracowników polscy „kapo” nielegalnie mieli ze sobą broń i przemycali przez granicę papierosy.

Fałszywe banknoty śledczy znaleźli zarówno przy zatrzymanych przestępcach, jak i pracujących w obozach Polakach. Skojarzono więc, że do obiegu musieli wprowadzać je organizatorzy obozów – najprościej było to zrobić, przekazując je w formie wypłaty. O tym, że system mógł działać właśnie w ten sposób, mówił w rozmowie z reporterem RMF FM prokurator Krzysztof Dratwa.

W ten sposób lista zarzutów wobec przestępców wydłuża się do siedmiu punktów. Poza fałszowaniem pieniędzy obejmuje ona handel ludźmi, gwałty, przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu, nielegalnie posiadanie broni i przemyt papierosów.

Przypomnijmy. W połowie lipca w okolicach Bari i Foggi policja uwolniła 113 Polaków pracujących na plantacjach. Ludzie byli zmuszani do 15-godzinnej pracy; zarabiali od 2 do 5 euro za godzinę, z czego część musieli oddawać jako haracz – teraz okazuje się, że wypłacane im pieniądze były fałszywe. Polacy dostawali tylko chleb i wodę, spali na gołej ziemi w ruinach budynków gospodarczych lub namiotach. Nie mieli dostępu do bieżącej wody. Z ustaleń policji wynika, że ofiarami niewolniczej pracy we Włoszech może być nawet ponad 1000 Polaków.

Do tej pory zarzuty w tej sprawie przedstawiono 26 osobom. 11 z nich czeka na proces w areszcie. W przyszłym tygodniu polscy i włoscy prokuratorzy powołają wspólny zespół badający aferę.