Wtorkowe ekspresowe spotkanie Beaty Szydło z Jarosławem Kaczyńskim do miłych nie należało. Jak dowiedział się "Fakt", prezes PiS w krótkich żołnierskich słowach zdyscyplinował premier. Zażądał od niej natychmiastowej realizacji obietnic, tak jakby nie rozumiał, że na wprowadzanie reform rząd potrzebuje pieniędzy i czasu - pisze tabloid.

Szokująco krótka audiencja premier Szydło u Kaczyńskiego wielu polityków PiS wcale nie zdziwiła - czytamy w gazecie. Biorąc pod uwagę ostatni "stan wzmożenia" prezesa, to i tak długo - mówi "Faktowi" członek rządu.

Jak donosi tabloid, prezes zarzuca premier Szydło zbyt powolne tempo wprowadzanych reform. Jak mówią politycy PiS, Kaczyński oczekuje przyspieszenia z projektami socjalnymi - podniesieniem kwoty wolnej od podatku, obniżeniem wieku emerytalnego czy przewalutowaniem kredytów we frankach. Naciska też na efektywne wcielanie w życie planu naprawy gospodarki wicepremiera Mateusza Morawieckiego. 

Jak podkreśla "Fakt", te wszystkie reformy, prócz tego, że wymagają czasu - to kosztują. Ale, jak widać prezesa to nie obchodzi - czytamy. 

On nie chce słyszeć, że czegoś nie da się wprowadzić w życie, bo nie ma pieniędzy - zdradza dziennikowi polityk PiS. 

Jak przypominają osoby z otoczenia prezesa, "dyscyplinujące" rozmowy przed laty przechodził też Kazimierz Marcinkiewicz (57 l.) - zanim Kaczyński wyrzucił go z rządu. 

Cały artykuł w najnowszym "Fakcie".

(mal)

"Fakt"