Była minister zdrowia Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka, w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. W tej samej sprawie, w lipcu, prokuratorzy wezwali na przesłuchanie szefa Rady Europejskiej i byłego premiera Donalda Tuska. Przesłuchany został też były szef MSZ Radosław Sikorski.

Była minister zdrowia Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka, w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. W tej samej sprawie, w lipcu, prokuratorzy wezwali na przesłuchanie szefa Rady Europejskiej i byłego premiera Donalda Tuska. Przesłuchany został też były szef MSZ Radosław Sikorski.
Ewa Kopacz /Rafał Guz /PAP

Była premier Ewa Kopacz, w czasie, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej, pełniła funkcję ministra zdrowia. Po katastrofie, wraz z zespołem ekspertów, pojechała do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar. Część bliskich ofiar zarzucała jej później, że na miejscu nie dopilnowano prac strony rosyjskiej.

Prokuratura Krajowa nie ujawnia żadnych szczegółów dotyczących m.in. terminu planowanego przesłuchania Ewy Kopacz.

Jak sprecyzowała Ewa Bialik, chodzi o postępowanie prowadzone przez zespół nr 1 Prokuratury Krajowej (wyjaśniający okoliczności katastrofy smoleńskiej) w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych i utrudnianie postępowania polegające m.in. na nieprzeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

To jedno z siedmiu postępowań, prowadzonych oprócz śledztwa głównego, w którym badane są okoliczności katastrofy.

Trwają ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej

Dziś na cmentarzu na warszawskich Powązkach ekshumowano kolejną, 26. ofiarę katastrofy smoleńskiej. Prokuratura krajowa nie ujawniła jednak, o czyj grób chodzi, ponieważ na podanie takiej informacji nie zgadza się rodzina zmarłego.

Wcześniej na jaw wyszły szokujące informacje dotyczące grobu gen. Włodzimierz Potasińskiego. Okazało się, że w jego trumnie znaleziono szczątki czterech innych ofiar katastrofy.

To nie pierwsza poważna nieprawidłowość wykryta podczas przeprowadzanych ekshumacji. W poniedziałek poinformowano, że w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono szczątki aż ośmiu osób. Wcześniej stwierdzono zamianę ciał Mariusza Handzlika i prezesa PKOl Piotra Nurowskiego.

Ponowne ekshumacje przez wykryte nieprawidłowości

Od kwietnia 2016 roku śledztwo smoleńskie prowadzi Prokuratura Krajowa. Przejęła je od zlikwidowanej prokuratury wojskowej. O tym, że konieczne będzie przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy, mówiono już od czerwca (przypomnijmy, że wcześniej - w latach 2011-2012 - zbadano szczątki dziewięciu osób). Decyzję uzasadniono między innymi wykrytymi nieprawidłowościami w rosyjskiej dokumentacji medycznej oraz brakiem dokumentacji fotograficznej.

Ekshumacje rozpoczęto w listopadzie 2016

Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 roku. Jako pierwsze zbadane zostały ciała Lecha i Marii Kaczyńskich. Do końca grudnia ekshumowano w sumie 11 osób. Po dwóch miesiącach przerwy - w marcu 2017 roku - ruszył kolejny etap badań.

Podczas każdej ekshumacji sprawdzana jest tożsamość ofiary, przeprowadzana jest tomografia, a także pobierane są próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych.

Jak mówiła w rozmowie z PAP ekspertka, była prokurator prof. Monika Całkiewicz, nie ma przepisów regulujących wprost konieczność wykonania powtórnej sekcji zwłok. Sprecyzowała jednak, że w takich sytuacjach decyzje podejmuje prokurator, który w Polsce prowadzi śledztwo. Zaznaczyła również, że biorąc pod uwagę nieprawidłowości, jakie wykryto podczas ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej, lepiej byłoby, gdyby zaraz po katastrofie, przeprowadzono w Polsce sekcje.

Kilka śledztw ws. katastrofy smoleńskiej

Pozostałe śledztwa prowadzone przez zespół prokuratorów z PK dotyczą m.in. nadużycia zaufania w stosunkach z zagranicą (tzw. zdrada dyplomatyczna - art. 129 Kodeksu karnego), sfałszowania dokumentów przez funkcjonariuszy BOR, niszczenia wraku Tu-154M, który jest dowodem rzeczowym, poświadczenia nieprawdy w protokołach sekcji zwłok sporządzonych przez biegłych z Rosji, jak również znieważenia zwłok ofiar katastrofy. Oprócz tego prokuratorzy analizują materiały dotyczące nieprawidłowości w BOR. Jak podawano w połowie kwietnia, śledztwa toczą się w sprawie, nikomu nie postawiono zarzutów.

W głównym śledztwie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmował się transportem najważniejszych osób w państwie. PK zdecydowała o nowych zarzutach dla kontrolerów - są podejrzani o "umyślne sprowadzenie katastrofy" z 10 kwietnia 2010 r., postawiła też zarzut pomocnictwa trzeciemu z Rosjan, który był obecny wtedy w wieży kontroli lotów. Wcześniej jeden z kontrolerów był podejrzany o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, a drugi - o jej nieumyślne spowodowanie.

10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób.

APA