Nieczułe podejście polskich urzędników do dramatycznych losów kurdyjskiego uchodźcy i rozbudowane świty europosłów to tematy, na które szczególnie warto zwrócić uwagę przeglądając piatkową prasę. Więcej szczegółów już teraz w naszym codziennym przeglądzie gazet. Zapraszamy do lektury!

Były członek komisji Millera krytycznie o planach szefa PKBWL

"To, co chce zrobić Maciej Lasek, tylko opóźni wyjaśnienie sprawy przyczyn katastrofy smoleńskiej" - twierdzi na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" ekspert międzynarodowego prawa lotniczego profesor Marek Żylicz. Podkreśla on, że zespół, który ma zajmować się weryfikowaniem hipotez dotyczących katastrofy prezydenckiego tupolewa w Smoleńsku nie będzie miał żadnych podstaw prawnych. "Opinie tego gremium nie wykroczą poza ramy statusu czysto prywatnych" - ocenia.

"Ulotki to nie opozycja"

Polscy urzędnicy lekceważą kurdyjskiego opozycjonistę, który ubiega się o azyl w naszym kraju - pisze na pierwszej stronie "Gazeta Wyborcza".  Za swoją działalność mężczyzna był w Turcji torturowany, skazano go też na 5 lat więzienia. Cudem udało mu się uniknąć pobytu za kratami i uciec do Polski. Tu został uznany za mało wiarygodnego, a urzędnicy stwierdzili, że może wrócić do swojej ojczyzny, bo nic mu tam nie grozi. Festyny i ulotki to nie jest poważna działalność opozycyjna" - uważają urzędnicy.

Europosłowie i ich dwory

Piątkowy "Fakt" pisze o asystentach polskich europosłów. "Rekordzista, Ryszard Legutko z PiS zatrudnia niemal dwie drużyny piłkarskie! Niewiele gorsi są Tadeusz Cymański i Ryszard Czarnecki - maja po 17 asystentów" - ujawnia dziennik. Po co eurodeputowanym tak liczna świta i ile nas, podatników, kosztuje jej utrzymanie? Wbrew pozorom, jednoznaczna odpowiedź na to pytanie nie należy do najłatwiejszych. "Pieniądze przeznaczone na asystentów to środki, które właściwie nie są rozliczane" - mówi cytowana przez Fakt Joanna Senyszyn. Dziennik pisze też o tym, że właściwie nie ma ściśle określonych zasad mówiących o tym, ilu asystentów zatrudnić i jakie wynagrodzenia im wypłacać. "Każdy europoseł dostaje 90 tysięcy złotych na prowadzenie biur w kraju. Te pieniądze przeznaczane są na wynajem biur, opłacenie rachunków za prąd i wodę, zakup niezbędnych materiałów oraz oczywiście wypłatę pensji dla asystentów" - wyjaśnia. Podkreśla jednak, że to do posła należy decyzja, ile osób zatrudnić.