Minister sportu odpiera zarzuty Najwyższej Izby Kontroli, dotyczące przygotowań do Euro 2012. Adam Giersz i dwaj prezesi spółki PL.2012 negatywnie opisanej w raporcie NIK-u uważają, że organizacja imprezy nie jest zagrożona. NIK zarzuca spółce powołanej do koordynacji działań przed Euro niegospodarność, a ministrowi złą nad nią kontrolę.
Zobacz również:
-
Już dziś wiadomo, że 30 procent inwestycji związanych z Euro 2012 nie uda się ukończyć przed jej rozpoczęciem - wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Kontrolerzy zarzucają spółce PL.2012, której kontrolerzy zarzucają niegospodarność i brak dobrej organizacji pracy. więcej
Na konferencji prasowej minister Adam Giersz odpierał zarzuty. Co więcej, podkreślał, że ogólnie NIK pozytywnie ocenił stan przygotowań do Euro. Zaznaczmy jednak, że w streszczeniu raportu otrzymanym od urzędników przez dziennikarzy czytamy, że ocena jest negatywna.
I tak kontrolerzy zarzucają spółce PL.2012 niegospodarność, chodzi m.in. o zatrudnianie firm zewnętrznych, choć spółka ma ludzi, którzy mogliby takie zlecenia wykonywać sami. Musimy posiłkować się firmami zewnętrznymi, chociażby po to, aby na czas wykonać określoną pracę - tłumaczył wiceprezes spółki Andrzej Bogucki.
Z kolei zarzuty o rosnącym jak grzyby po deszczu budżecie, panowie odpierali, podkreślając, że tyle kosztuje dobrze wykonana praca wykwalifikowanych menadżerów. Zaznaczyli też, że sporo wydali na zakup drogich narzędzi.
Zarówno minister jak i prezesi zwracali uwagę na fakt, że raport odnosi się do lat 2008-2009. Pytani jednak, ile inwestycji uznanych przez NIK za zagrożone, w ostatnim czasie zagrożonymi przestały być, odpowiedzieć nie umieli.
Panowie zapowiedzieli za to, że budżet spółki w 2010 został w stosunku do 2009 obniżony o 20 procent, a zatrudnienie zmniejszone o około 10 proc. Minister twierdził, że nie jest to wymuszone raportem NIK-u.