Ponad 30 poważnych awarii prądu dotknęło od początku roku Pomorze Zachodnie. Za każdym razem bez zasilania było od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy odbiorców, a niektóre awarie trwały ponad dobę. Wojewoda zachodniopomorski zaprosił do siebie przedstawicieli operatorów energetycznych, aby wyjaśnili, jakie są tego przyczyny.

Od pamiętnego szczecińskiego "blackoutu" z kwietnia 2008 roku minęło już ponad dwa lata, jednak taka liczba awarii nie pozwala mieszkańcom regionu o nim zapomnieć i co więcej - czuć się bezpiecznie przed nadchodzącą zimą.

Odczuwalna poprawa bezpieczeństwa energetycznego wymaga ogromnych pieniędzy na inwestycje i to przez przynajmniej kilka lat - tłumaczą energetycy. ENEA działająca w regionie szczecińskim i ENERGA z regionu koszalińskiego zgodnie twierdzą, że przez ostatnie dwa lata nie były w stanie nadrobić odziedziczonych kilkudziesięcioletnich zapóźnień w inwestycjach. W efekcie przodujemy w Europie pod względem czasu trwania i liczby awarii prądu.

W Polsce ten współczynnik wynosi 378. W Hiszpanii jest on na poziomie 103, a u naszych zachodnich sąsiadów wynosi - 17 - mówi zaniepokojony wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz. Jak jednak przyznaje, poza zorganizowaniem spotkania zespołu ds. bezpieczeństwa energetycznego podległego sobie regionu niewiele jest w stanie wyegzekwować od operatorów energii.

Znacznie większe pole manewru ma tu Urząd Regulacji Energetyki, który może nakładać na nich gigantyczne, wielomilionowe kary sięgające nawet 15 procent rocznego obrotu. Na razie jednak ENEA czy ENERGA na Pomorzu Zachodnim nie zapłaciły ani złotówki kary.

Cierpliwość urzędu jednak pomału się kończy. Wyrazem tego miało być właśnie spotkanie u wojewody.

Jest pewna kolejność działań. Odbyło się spotkanie, operatorzy znają nasze oczekiwania i teraz oczekujemy efektów. Nie żądamy cudów. Żądamy konsekwentnej realizacji planów sporządzanych przez te firmy i zatwierdzonych przez URE - mówi Witold Kempa, dyrektor oddziału terenowego Urzędu Regulacji Energetyki w Szczecinie.

Nie miałeś prądu przez dobę, walcz o odszkodowanie

Mieszkańcy, którzy ucierpieli z powodu braku prądu, mogą starać się o odszkodowanie.

Po pierwsze trzeba złożyć wniosek w Biurze Obsługi Klienta - mów Sylwia Rydzka z Enea Operator. Rozpatrywane będą wnioski osób poszkodowanych, które nie miały prądu dłużej niż 24 godziny - wyjaśnia. Ale możliwa jest też inna opcja - dodaje. Awarie prądu mogły być krótsze niż wspomniana doba, ale w ciągu roku musiało ich być kilka o łącznej długości przekraczającej 48 godzin.

Oczywiście spełnienie tych warunków nie oznacza automatycznego uznania skargi i otrzymania odszkodowania. W tym roku ta sztuka udała się zaledwie kilku niezadowolonym odbiorcom prądu.

Niektóre z awarii wynotowanych przez Zachodniopomorski Wydział Zarządzania Kryzysowego

25 sierpnia: Popołudniowy szczyt komunikacyjny bez sygnalizacji świetlnej na Bramie Portowej, najbardziej newralgicznym skrzyżowaniu w centrum miasta i kilku sąsiednich. Mieszkańcy ścisłego centrum nie mają prądu. Winny - kabel zasilający średniego napięcia, który się… odłączył.

18 sierpnia: Nałożyły się na siebie dwie awarie. Ciemno było od granic Pogodna przez całe Śródmieście przez Stare Miasto po Gumieńce i Pomorzany. Tego samego dnia rano bez prądu byli mieszkańcy Pogodna z ulic Ostrawickiej, Okrzei, Reymonta Lelewela czy Poniatowskiego.

15 sierpnia: Po wyładowaniach atmosferycznych padła linia 110 kV między Elektrownią Pomorzany a Gumieńcami. Energii elektrycznej nie mieli mieszkańcy Pomorzan, Gumieniec, Mierzyna i Wołczkowa - łącznie 22,5 tysiąca odbiorców.

10 sierpnia: Awaria prądu objęła w centrum i północną część miasta. Około 4 tysięcy mieszkańców przy świeczkach obserwowało rozmrażające się lodówki.

12 czerwca: Największa impreza plenerowa w Szczecinie. Awaria prądu zatrzymała zabawę na Łasztowni na ponad dwie godziny. Na Diabelskim Młynie w środku nocy utknęło kilkudziesięciu pasażerów. Aby ich uwolnić z gondoli wiszących wysoko nad ziemią, konieczna była interwencja strażaków.