Ministerstwo Pracy zaproponowało wprowadzenie ograniczeń w zatrudnianiu emerytów. Wszystko po to, by zwolnić miejsca pracy zajmowane właśnie przez tę grupę społeczną. Bezrobocie, jak szacuje rząd może wkrótce osiągnąć nawet 20 procent, bo na rynku pracy jesienią znajdzie się 900 tysięcy absolwentów szkół.

Ministerstwo Pracy przygotowało trzy drogi wyjścia z impasu. Pierwsza to wprowadzenie zakazu łączenia świadczeń emerytalnych i rentowych z pracą zarobkową. Pozostałe dwa warianty zmniejszają limity zarobków i zwiększają składki odprowadzane przez pracodawców zatrudniających emerytów. Eksperci ekonomiczni popierają ogólny kierunek zmian – np. zwiększenie składek na fundusz pracy, ale zwolenników wprowadzenia całkowitego zakazu łączenia pracy zawodowej z pobieraniem świadczenia emerytalnego jest mało. Przeciwników tego rozwiązania nie brakuje nawet w samym SLD. Tomasz Mamiński, szef Krajowej Partii Rencistów i Emerytów, a jednocześnie członek sejmowej komisji polityki społecznej mówi, że prędzej opuści szeregi klubu SLD niż zgodzi się na zmiany. Rząd jednak dowodzi, że zwolnienie pewnej liczby emerytów zwolni cenne miejsca pracy (w sumie 400 tysięcy), które mogliby zająć np. bezrobotni absolwenci. Sprawą tą zajmowała się nasza reporterka Mira Skórka, posłuchaj jej relacji:

foto RMF

04:20