Od 29 września rozpoczynają się w Parlamencie Europejskim przesłuchania kandydatów na komisarzy. Jak ustaliła nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginon, Bieńkowska nie budzi w Parlamencie Europejskim kontrowersji. Żadna z frakcji nie zamierza sprzeciwiać się jej wyborowi. Nie oznacza, to, że przesłuchanie ma już "w kieszeni".

Przesłuchanie będzie trwało trzy godziny. Część pytań polska wicepremier będzie znała już wcześniej. Te będą bardziej ogólne i polityczne. Będą też jednak pytania zadawane z sali przez zgłaszających się posłów. Te z kolei mogą być trudniejsze.

Będzie ograniczony czas na pytania i odpowiedzi. Ważna będzie zwięzłość, celność i oczywiście zawartość merytoryczna. Bieńkowska może odpowiadać po polsku, ale oczywiście największe uznanie budzą ci kandydaci, którzy znają wiele języków. Jak zapewnia pierwsza polska komisarz Danuta Huebner, nie ma się czego bać. Wystarczy się dobrze przygotować, czyli spotkać się już teraz np. z przewodniczącymi tych komisji, które będą przesłuchiwać.

Bieńkowską prawdopodobnie przesłuchają: komisja ds. rynku wewnętrznego i komisja ds. przemysłu. W tej ostatniej Bieńkowska może liczyć na wsparcie polskiego przewodniczącego Jerzego Buzka. Jeszcze kilka lat temu tego typu spotkania były wręcz zabronione, ale obecnie nikt nie widzi w nich nic niestosowanego. Polska wicepremier może skorzystać także z doświadczenia swoich poprzedników: Danuty Huebner i Janusza Lewandowskiego.

Bieńkowska, poza przygotowywaniem się do przesłuchań, musi zacząć kompletować swój gabinet. Nie ma mowy, żeby ściągnęła ze sobą wszystkich swoich współpracowników. W gabinecie będzie mogła zatrudnić maksymalnie 6 Polaków. Resztę będzie musiała sobie z dobrać z ofert międzynarodowych, które już spływają. Powinny to być osoby z wysokimi kwalifikacjami i znające już unijne "korytarze, bo to znacznie ułatwia funkcjonowanie w brukselskiej rzeczywistości. Co ciekawe, Bieńkowska będzie w pewnym sensie odpowiedzialna za wprowadzenie do gabinetów innych komisarzy, jak największej liczby Polaków. Odbywa się to na zasadzie "ja zatrudnię Francuza u siebie, ale ty musisz wziąć do siebie Polaka". Nie jest to łatwe i z pewnością będzie wymagało dużego wysiłku i wsparcia ze strony ministra ds. europejskich Piotra Serafina.