Amerykańscy artyści nie mówią źle o wojnie w Iraku, bo boją się, że to zaszkodzi ich karierze - twierdzi Elton John. Brytyjski piosenkarz określił taktykę administracji USA w tej sprawie jako 'tłamszenie i zastraszanie".

Od roku, w tym kraju nie można powiedzieć niczego złego na temat Iraku, bo natychmiast pojawia się etykietka artysty antyamerykańskiego, co szkodzi karierze - uważa.

Brytyjski muzyk z rozrzewnieniem wspomina lata 60., kiedy – jak twierdzi -panowała nieskrępowana wolność wypowiedzi. Artyści tacy jak Bob Dylan czy Beatlesi bez kagańca cenzury mówili o tym, co aktualnie dzieje się na świecie - wspomina Elton John, który koncertuje teraz w Nowym Jorku.

To chyba jednak niezbyt sprawiedliwa opinia, bo wystarczy przypomnieć, jak wielkie triumfy święci w Stanach Zjednoczonych ‘Fahrenheit 9/11”, Michaela Moore, film bardzo mocno antybushowski, według wielu – równie mocno tendencyjny.