Prokuratura, badająca środową katastrofę kolejową w Warszawie, zdecydowała o przeprowadzeniu eksperymentu procesowego. Na Pradze czołowo zderzyły się dwa podmiejskie pociągi. Dwie osoby zostały ranne.

To nie będzie eksperyment na torach z użyciem prawdziwych pociągów, a symulacja komputerowa. Ma ona pokazywać sekunda po sekundzie, jak poruszały się pociągi, w jakim położeniu były wtedy urządzenia sterowania ruchem, co wyświetlały semafory dla obu pociągów i jak wyglądała łączność z dyżurnymi ruchu w tym momencie.

Na razie jednak prokuratura nie ma wszystkich potrzebnych danych. Nie odczytano jeszcze rejestratorów z obu pociągów. Prokuratura szuka też biegłego, który mógłby taka symulację przygotować. Niewykluczone, że o pomoc i wskazanie takiego biegłego śledczy z Warszawy zwrócą się do prokuratorów z Częstochowy, którzy badają katastrofę pod Szczekocinami.

O włos od tragedii

Pociągi, w których mogło być nawet kilkuset ludzi, zderzyły się w środę tuż przed 6 rano zaraz po zjeździe z wiaduktu za rondem Starzyńskiego, koło zoo. Reporter RMF FM ustalił, że w tym miejscu z powodu remontu składy były przepuszczane jednym torem. Dlatego SKM z Warszawy do Legionowa i pociąg Kolei Mazowieckich do Ciechanowa zderzyły się czołowo. Teraz trzeba ustalić, dlaczego skład Kolei Mazowieckich wjechał na tor, po którym zgodnie z planem poruszała się SKM-ka. Na szczęście jechały z minimalną prędkością. W wypadku ranne zostały dwie osoby.

Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz dziennikarz, wszystkie urządzenia w miejscu wypadku były sprawne. Wszystko wskazuje na to, że maszynista Kolei Mazowieckich zignorował sygnał STÓJ na semaforze i ruszył zanim z tego samego toru zjechała SKM-ka. W sprawie zderzenia pociągów przeprowadzone będzie dochodzenie. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, poinformował, że przesłuchano już maszynistów obu składów, wkrótce zostaną powołani biegli, m.in. do odczytu zabezpieczonych "czarnych skrzynek" pociągów i rekonstrukcji przebiegu zdarzenia.

Dochodzenie toczy się z artykułu Kodeksu karnego mówiącego o nieumyślnym spowodowaniu katastrofy w ruchu lądowym. Grozi za to do pięciu lat więzienia. Sprawę prowadzi komisariat policji kolejowej pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Północ. W środę informowano, że pierwsze ustalenia wykazały, iż maszyniści byli trzeźwi.