„Uważam, że należy przez cały czas mieć go pod obserwacją” – mówi o „Szatanie z Piotrkowa” kryminolog Brunon Hołyst. W rozmowie z „Faktem” podkreśla, że pedofil i morderca Mariusz T. może nawet targnąć się na własne życie. "Najlepsze dla niego i dla wszystkich nas byłoby to, gdyby trafił do ośrodka w Gostyninie. W przeciwnym wypadku może dojść do kolejnego morderstwa, którego sprawcą lub ofiarą byłby T." - przewiduje.

Brunon Hołyst jest zdania, że Mariusz T. powinien mieć stałego opiekuna. Trafił za kraty w innej rzeczywistości. Przystosowanie się do zmian, jakie miały miejsce w Polsce w ciągu tych 25 lat może być dla niego szokiem - ocenia ekspert w rozmowie z "Faktem".  Ten mężczyzna nigdy nie był leczony. Po prostu odsiedział wyrok. Gdy był za kratami, nikt się nie zastanawiał, czy powinien przechodzić jakieś terapie. A teraz jest już na to za późno!- dodaje.

Zdaniem Hołysta, trudno jednoznacznie powiedzieć, czy "Szatan z Piotrkowa" potrafiłby się jeszcze odnaleźć w samodzielnym życiu na wolności. Na potwierdzenie swoich poglądów przytacza historię z USA. Tam w więzieniu przez 40 lat siedział mężczyzna. Gdy miał zostać zwolniony, stwierdził, że nie może wyjść zza krat, bo nie poradzi sobie w świecie. Zapewniono mu pracę na terenie więzienia - opowiada.

Mariusz T. to pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na mocy amnestii na 25 lat więzienia. 11 lutego wyszedł na wolność. Dzień wcześniej przeciwko T. rozpoczęło się postępowanie o uznanie go za osobę niebezpieczną i izolowaniu po odbyciu kary 25 lat więzienia.

We wtorkowym "Fakcie" znajdziecie także:

- Raport o tym, ile kosztuje nas władza

- Dalszy ciąg historii o miłosnych problemach byłego premiera, Kazimierza Marcinkiewicza

(mn)