Rząd zapowiada liberalizację przepisów dotyczących budowy turbin wiatrowych. Obecne przepisy są tak skonstruowane, że niemal całkowicie blokują tego rodzaju inwestycje. Dlaczego Rada Ministrów luzuje przepisy? Co o wiatrakach myślą mieszkańcy gmin, gdzie takie inwestycje już powstały? Dlaczego Polska potrzebuje energii wiatrowej? O tym wszystkim na antenie internetowego radia RMF24 mówił Piotr Czopek dyrektor do spraw regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej.

Tomasz Weryński, RMF FM: Komitet Stały Rady Ministrów zajmuje się dzisiaj przepisami dotyczącymi budowy turbin wiatrowych. Prawo w tym zakresie ma zostać zliberalizowane, a chodzi o tak zwaną ustawę 10H. Moim gościem jest Piotr Czopek dyrektor do spraw regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej. Wyjaśnijmy może na początek co przewiduje obecna regulacja nazywana 10H?

Piotra Czopek: Ta dzisiejsza regulacja, to nic innego jak zablokowanie lądowej energetyki wiatrowej w Polsce. Oznacza ona, że nie można budować nowych turbin wiatrowych w odległości bliższej niż dziesięciokrotność jej wysokości (tej turbiny) od zabudowań lub od form ochrony przyrody. I tak naprawdę 99 proc. powierzchni naszego kraju z tego powodu zostało wyłączone z możliwości inwestowania w lądową energetykę wiatrową. To jest niemal całkowita blokada tej technologii odnawialnego źródła energii w Polsce.

Dlaczego wprowadzono tak restrykcyjne zapisy?

Przepisy zostały wprowadzone w 2016 roku. Dlaczego? Trudno powiedzieć dlaczego aż tak restrykcyjne. To są najbardziej restrykcyjne przepisy w całej Europie. Nie znamy podobnego przypadku. Wynikało to z tego, że w niektórych miejscach mieszkańcy protestowali przeciwko tego typu instalacjom, aczkolwiek ta regulacja nie była dostosowana do rzeczywistości i po prostu jednym cięciem zablokowano całość.

Co teraz ma się zmienić w tej kwestii?
Teraz przede wszystkim ustawodawca da większą władzę lokalnym społecznościom. To one będą decydowały, każdorazowo, czy chcą tego typu inwestycji na swoim terenie, czy nie. A zatem lokalni mieszkańcy będą decydować w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, czy chcą tego typu instalacje mieć obok siebie czy nie. Natomiast i tak nie będzie można montować turbin wiatrowych bliżej niż 500 metrów od zabudowań. To jest taki margines bezpieczeństwa, aczkolwiek to ludzie będą decydować czy chcą tę inwestycję u siebie bliżej niż to 10H czy nie.

Jak będzie wyglądała teraz procedura budowy turbiny wiatrowej? Jaka będzie rola gminy?
Właśnie rolą gminy i mieszkańców będzie ta decyzja: czy w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego ulokować tego typu obiekty, żeby mogły powstawać bliżej niż dziesięciokrotność ich wysokości. Sami mieszkańcy w pogłębionych konsultacjach będą mogli zdecydować: "tak, chcemy tej inwestycji" lub "nie, nie chcemy". W tych gminach, gdzie wiatraki już się rozwinęły mieszkańcy są "za" i dostrzegają korzyści, które płyną z tej sytuacji. Dostrzegają wpływy do budżetów lokalnych. Dostrzegają, że gmina się rozwija dzięki tym inwestycjom. Tam gdzie wiatraki już stoją, ta chęć, żeby było ich jeszcze więcej jest bardzo, bardzo wysoka.

A dlaczego rząd decyduje się na poluzowanie tych przepisów?

Przede wszystkim potrzebujemy energii odnawialnej, potrzebujemy dużej ilości energii elektrycznej. A przypomnę, że energetyka wiatrowa na lądzie, to najtańsze źródło energii w Polsce. Obecnie ta energia jest około czterokrotnie, pięciokrotnie tańsza niż energia z węgla czy z gazu. A zatem przy tych wysokich cenach energii po prostu potrzebujemy wielu projektów wiatrowych, które obniżą cenę. Nie tylko dla nas jako odbiorców końcowych, indywidualnych, ale również dla przemysłu. Dzięki temu obniżymy inflację, która generuje dodatkowe koszty.

Posłuchaj całej rozmowy:

Zobacz również:


Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: