Umowy telekomunikacyjne pisane są w taki sposób, by nikt nie mógł ich zrozumieć – alarmuje Rada Języka Polskiego. Eksperci podkreślają, że w niektórych przypadkach zdania używane w takich dokumentach mają ponad 100 wyrazów, a do ich zrozumienia potrzeba doktoratu. O sprawie pisze piątkowa „Rzeczpospolita”.

Umowy telekomunikacyjne pisane są w taki sposób, by nikt nie mógł ich zrozumieć – alarmuje Rada Języka Polskiego. Eksperci podkreślają, że w niektórych przypadkach zdania używane w takich dokumentach mają ponad 100 wyrazów, a do ich zrozumienia potrzeba doktoratu. O sprawie pisze piątkowa „Rzeczpospolita”.
zdj. ilustracyjne /PAP/Adam Warżawa /PAP

"Rzeczpospolita" powołuje się na najnowsze "Sprawozdanie o stanie ochrony języka polskiego". "Językoznawcy analizowali wybrane losowo fragmenty umów czterech operatorów pod kątem tzw. indeksu mglistości Roberta Gunninga opisującego trudność zrozumienia tekstu" - wyjaśnia "Rzeczpospolita". Jakie wnioski wyciągnęli badacze? "Tylko umowa w sieci Plus jest napisana stosunkowo prostym językiem. Dokumenty w T-Mobile i Orange mają tak skrajną mglistość, że do ich zrozumienia nie wystarczą nawet wyższe studia" - czytamy w dzienniku.

W piątkowej "Rzeczpospolitej" także:

- Susza nie pokona deflacji

- Nędza to nie polityka

(mn)