Pożar składowiska odpadów w Zgierzu nie zaszkodził zdrowiu mieszkańców – wynika z analiz przedstawionych przez ekspertów, powołanych przez wojewodę łódzkiego Zbigniewa Raua. Przez ostatnie dwa tygodnie badali i analizowali wpływ, jaki to zdarzenie mogło mieć na środowisko naturalne.

W łódzkim Urzędzie Wojewódzkim odbyła się konferencja prasowa z udziałem ekspertów, którzy przez ostatnie dwa tygodnie zajmowali się badaniem i analizą skutków pożaru na składowisku odpadów w Zgierzu k. Łodzi. Na powierzchni ok. 1,5 ha przez tydzień walczyło z nim ponad 1000 strażaków. Według mediów na składowisku mogło być nawet 50 ton odpadów.

Podczas konferencji wojewódzki inspektor ochrony środowiska Piotr Maks przedstawił wyniki badań wykonywanych zarówno przez WIOŚ, jak i żołnierzy z Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń (COAS). Na badanym terenie nie stwierdzono oddziaływania promieniotwórczego ani skażenia gleb, które można powiązać z pożarem.

Badanie okolicznych rzek - Wrzącej, Bzury i Sokołówki, do których mogła trafić zanieczyszczona woda z akcji gaśniczej, początkowo pokazały znacznie podwyższone wskaźniki zanieczyszczeń, jednak analizy z ostatnich dni nie przekraczają norm.

Jak stwierdził Maks, na trasie smugi dymu rozchodzącego się znad składowiska obok zachodniej części Zgierza i północnej Łodzi znalazły się miejscowości: Aleksandrów Łódzki, Zgniłe Błoto, Bełdów, Orzechów, Jerwonice, Puczniew, Charbice Dolne i Górne, Rąbień Niesięcin, Konstantynów Łódzki. W niedzielę 26 maja, gdy stężenia były najwyższe, na stacjach miejskich w Aleksandrowie Łódzkim odnotowano poziom stężeń pyłu zawieszonego od 60 do 113 mikrogramów na m sześć, przy normie dobowej 50.

Ekspert z Wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej dr hab. Grzegorz Wielgosiński nie przewiduje, by pożar w istotny sposób wpłynął na zanieczyszczenie środowiska.

Na początku, gdy temperatura była b. wysoka, zanieczyszczenia były emitowane do wyższych warstw atmosfery, gdzie ulegały rozproszeniu na dużym obszarze. Niebezpieczeństwo kumulowania zanieczyszczeń przy powierzchni gleby pojawiło się w nocy z soboty na poniedziałek, w wyniku tzw. inwersji temperatury. Jednak operujące słońce zmieniło sytuację i rozprzestrzenianie nadal odbywało się bez przeszkód - wyjaśnił.

Na podstawie danych o skażeniach eksperci Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi wytypowali potencjalne skutki zdrowotne, jakie mogą wystąpić u mieszkańców.

Są to skutki działania drażniącego substancji uwalniających się w czasie spalania. Objawy to: podrażnienie górnych i dolnych dróg oddechowych - drapanie w gardle, kaszel, duszność, podrażnienie, zaczerwienienie oczu. U osób narażonych bezpośrednio, np. strażaków, mogłoby to być chemiczne zapalenie płuc. Grupą szczególnej uwagi są osoby alergiczne, atopowe, z chorobami górnych dróg oddechowych. Dochodzi u nich do nasilania się objawów  - zaznaczyła wojewódzka konsultant ds. medycyny pracy prof. Jolanta Walusiak-Skorupa.

Pracownicy łódzkiego oddziału NFZ przeanalizowali 35 tys. świadczeń wykonanych w czterech gminach - Konstantynowie i Aleksandrowie Łódzkim, Lutomiersku i Zgierzu - w szpitalnych oddziałach ratunkowych, placówkach świątecznej pomocy lekarskiej i u lekarzy pierwszego kontaktu.

Skontaktowali się też bezpośrednio z lekarzami, aby dowiedzieć się, nawet nieformalnie, czy na wytypowanych obszarach istnieje jakieś zagrożenie. Po porównaniu informacji sprzed pożaru i po nim nie stwierdzono niczego niepokojącego - poinformował dyrektor łódzkiego oddziału NFZ Artur Olsiński.

NFZ będzie kontynuować takie analizy jeszcze przez trzy miesiące.

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna ustaliła, że w zasięgu oddziaływania skażeń związanych z pożarem były 42 gospodarstwa rolne. Pod kątem zawartości metali ciężkich i węglowodorów aromatycznych badane są truskawki i jagody kamczackie. Zdaniem wojewódzkiej inspektor sanitarnej Urszuli Polińskiej-Sztuki opad pyłu i zawieszonych na nim innych cząstek był chwilowy, zaś w owocach, które akurat dojrzały, były zbierane i konsumowane, nie nastąpiła absorpcja szkodliwych substancji do wnętrza.

Wojewoda zapowiedział, że sytuacja sanitarna i ekologiczna w okolicach Zgierza będzie nadal monitorowana.