O godz. 10 przed warszawskim sądem rozpoczęły się przesłuchania sześciorga lekarzy w związku ze śmiercią 3,5-letniego Jasia Olczaka. Medycy odsyłali malucha od szpitala do szpitala. Nie byli w stanie rozpoznać u niego sepsy.

3,5-letni Jaś zmarł ponad 4 lata temu, ale jego rodzice do tej pory walczą o ukaranie lekarzy, którzy doprowadzili do tragedii. Do tej pory Okręgowy Sąd Lekarski ukarał dyscyplinarnie tylko troje lekarzy. Dwoje dostało upomnienie, jeden naganę. Żaden nie został odsunięty od leczenia dzieci. Od dziś medycy będą przesłuchiwani przed sądem karnym - jako oskarżeni o narażenie Jasia na niebezpieczeństwo utraty życia.

Podstawą aktu oskarżenia jest opinia zespołu biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Biegli zarzucają medykom fatalne błędy, kompletną niekompetencję w diagnozie i odsyłanie malucha z miejsca na miejsce.

Matka Jasia mówi, że lekarze przekazywali sobie jej syna "jak paczkę". Do tej pory nie usłyszała od nich choćby słowa "przepraszam".

Fakt/RMF FM