Poniedziałek to ostatni dzień, kiedy cudzoziemcy przebywający nielegalnie w Polsce mogą złożyć wniosek o zezwolenie na zamieszkanie w naszym kraju w trybie abolicyjnym. Z możliwości takiej skorzystało od stycznia prawie 8 tysięcy 400 osób.

Z abolicji mogli skorzystać przede wszystkim ci obcokrajowcy, którzy przebywają w Polsce bez zezwolenia od końca 2007 roku. Najwięcej wniosków o zalegalizowanie pobytu wpłynęło do wojewody mazowieckiego (6496), łódzkiego (343), lubelskiego (207), śląskiego (205), dolnośląskiego (197) i wielkopolskiego (184). Znaczna liczba z nich dotyczyła obywateli Wietnamu (1977), Ukrainy (1839), Pakistanu (1277), Armenii (640) i Bangladeszu (515).

Abolicja daje im możliwość legalnego zamieszkania w Polsce na 2 lata. Swój pobyt w ten sposób zalegalizowało 2300 cudzoziemców. To głównie Ukraińcy, Wietnamczycy i Ormianie.

Swietłana, z którą rozmawiał reporter RMF FM, była w Polsce nielegalnie od siedmiu lat. Dużo pracowała, głównie sprzątając i cały ten czas starała się nie wychylać, nie zwracać niczyjej uwagi. Zatrzymanie przez policję oznaczało dla niej wyjazd do domu i utrudnienia ponownego wjazdu do Polski. A - jak mi mówiła - w Polsce zarabia wielokrotnie więcej niż na Ukrainie. Ma szansę na utrzymanie rodziny, która tam została i wykształcenie córki. Dlatego skorzystała z abolicji. Pierwszą rzeczą, którą zrobiła po otrzymaniu zezwolenia na pobyt w Polsce, był wyjazd do domu, do rodziców, których nie widziała od siedmiu lat, bo bała się opuszczać nasz kraj.

Nie każdy ma możliwość legalizacji pobytu

Jednak ponad 6 tysięcy obcokrajowców, którzy złożyli wnioski, wciąż będzie przebywać w Polsce nielegalnie. Według Urzędu ds. Cudzoziemców (UdsC) odmowy dotyczyły często wniosków osób, którym zależało na tzw. małej abolicji, czyli legalnym wyjeździe z Polski. Taką możliwość dawało samo złożenie kompletnego wniosku - cudzoziemiec otrzymuje bowiem w paszporcie stempel, który jest potwierdzeniem jego legalnego pobytu do czasu wydania ostatecznej decyzji. Może bez konsekwencji opuścić teren Polski.

Większość odmów, jak ocenił szef UsdC Rafał Rogala, dotyczyła tzw. turystów abolicyjnych czyli osób, które korzystając z pobytu w Polsce, zwykle krótkotrwałego, liczyły na zalegalizowanie swojego pobytu w Unii Europejskiej.

Szacuje się, że takich wniosków było nawet 1000. Polskie służby już odrzuciły prawie 200 takich podań. Po dwóch miesiącach działania w Polsce abolicji, do urzędów - głównie w Warszawie - zaczęli się zgłaszać cudzoziemcy, którzy ani słowa nie mówili po polsku. To o tyle dziwne, że aby zalegalizować pobyt obcokrajowiec musiał przebywać w naszym kraju kilka lat.

Ci ludzie - głównie z Pakistanu, Indii i Egiptu - wzbudzili zainteresowanie polskich służb. Po dokładnych sprawdzeniach dokumentów, a także indywidualnych rozmowach okazywało się, że przyjeżdżali do Warszawy głównie z Francji, gdzie żyli nielegalnie. Liczyli na zezwolenie na pobyt w jednym z krajów Unii Europejskiej. Co ciekawe - znaleźli się nawet pośrednicy, którzy organizowali wspólne przejazdy cudzoziemców autokarami do miejsc, gdzie mogli składać dokumenty. Urzędnicy o tej "turystyce" powiadomili straż graniczna i ABW.

Odmowa abolicji to nie wydalenie z Polski

Resort spraw wewnętrznych zapewnia, że nie będzie specjalnej akcji wyszukiwania tych ludzi, mimo, że służby mają ich wszelkie dane. Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak zaznacza jednak, że ta decyzja nie oznacza bezwarunkowego pobłażania dla takich osób. W momencie, kiedy dopuszcza się jakiegoś wykroczenia lub zostanie zatrzymana na ulicy do rutynowej kontroli, to jest wszczynane postępowanie - powiedziała Woźniak.

MSW informuje też, że nie planuje w najbliższych latach kolejnych akcji abolicyjnych. Do tej pory takie akcje były dwie - w 2003 i 2008 roku.