Za kilka godzin powinniśmy poznać decyzję Bronisława Komorowskiego w sprawie przyszłości Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sejm i Senat odrzuciły sprawozdanie z jej rocznej pracy. Jeśli zrobi to także prezydent kadencja rady dobiegnie końca.

Jeśli Bronisław Komorowski przyjmie sprawozdanie KRRiT, w kolejnej sprawie pokaże, że nie jest już karnym członkiem PO, który tylko realizuje decyzje partii. Argumenty za tym są oczywiste: powoływanie i początek działania nowej rady w okresie kampanii wyborczej to pewna awantura a tych prezydent zazwyczaj unika. Nawet kosztem niechęci partyjnych kolegów.

Odrzucenie sprawozdania ucieszy zarówno PiS jak i PO liczącą na przerwanie impasu w KRRiT. Wywoła jednak wojnę obu partii o kandydatów do nowej rady i z pewnością nie pomoże w stabilizowaniu sytuacji w mediach.

Cokolwiek prezydent zrobi, będzie miał wrogów. To jednak żadna nowość.