Internet popiera Prawo i Sprawiedliwość, wieszczy koniec tryumfalnego pochodu Pawła Kukiza i daje nadzieję Ryszardowi Petru – jego nazwisko jest wyszukiwane w sieci niemal tak często, jak Ewy Kopacz. O wynikach wyszukiwać z internecie pisze dzisiejszy "Dziennik Gazeta Prawna".

Internet popiera Prawo i Sprawiedliwość, wieszczy koniec tryumfalnego pochodu Pawła Kukiza i daje nadzieję Ryszardowi Petru – jego nazwisko jest wyszukiwane w sieci niemal tak często, jak Ewy Kopacz. O wynikach wyszukiwać z internecie pisze dzisiejszy "Dziennik Gazeta Prawna".
Google obstawia zwycięstwo PiS /BORIS ROESSLER /PAP/EPA

Internet to dla polskich polityków stosunkowo nowe pole wyborczej walki. W sieci toczy się batalia o dużą część niezdecydowanych wyborców. Analiza trendów w internecie pozwala szybciej przewidywać zmiany nastrojów. A być może także wyniki wyborów - zauważa "Dziennik Gazeta Prawna".

Dziś Platforma i PiS cieszą się w wyszukiwarce mniej więcej podobnym zainteresowaniem. Zdecydowanie więcej uwagi internauci poświęcają jednak PiS w komentarzach. Z raportu przygotowanego przez firmę Newspoint dla serwisu TajnikiPolityki.pl wynika, że Prawo i Sprawiedliwość to najczęściej wzmiankowana w mediach społecznościowych partia polityczna.

Po powyborczym okresie ciszy Paweł Kukiz ponownie króluje w Google Trends, dwukrotnie przewyższając liczbą zapytań premier Ewę Kopacz.

Niezmiennym, 5-procentowym poparciem cieszy się ruch, na którego czele stanął Ryszard Petru. Jego nazwisko jest wyszukiwane w Google’u niemal tak często, jak premier Ewy Kopacz, a zainteresowanie utrzymywało się przez ostatni miesiąc na stałym poziomie. W badaniu Newspoint ma on jednak nieporównanie korzystniejszy udział komentarzy negatywnych - jedynie 19 proc. z wszystkich 2,2 tys., które napisali o nim internauci.

Ryszard Petru jest absolutnym rekordzistą, jeśli chodzi o komentarze pozytywne - stanowią one aż 18 proc. wszystkich o nim napisanych. W przypadku Ewy Kopacz to 9 proc., a Beaty Szydło - 8 proc.

Analiza komentarzy pokazuje, że nad Ewą Kopacz zbierają się czarne chmury. Z jednej strony jest najczęściej wspominanym w mediach społecznościowych politykiem, między 21 lipca a 3 sierpnia pojawiło się na jej temat ponad 66 tys. opinii. Aż 31 proc. z nich było jednak negatywnych. Co trzecia negatywa była internetowym hejtem, czyli ostrą, niemerytoryczną, a często także wulgarną krytyką.

Dla porównania: o Beacie Szydło, kandydatce PiS na premiera, wygłoszono w badanym czasie tylko 12 tys. komentarzy. Jedynie 24 proc. było negatywnych. Z nich tylko 7 proc. analitycy zaliczyli do hejtu.

O wpływie internetu na kampanię przeczytacie w "Dzienniku Gazecie Prawnej"