Politycy ograniczają dziennikarzom dostępu do budynków parlamentu. I utrudnią im relacjonowanie dla Was wydarzeń politycznych oraz decyzji, jakie podejmują parlamentarzyści, jakie uchwalają prawo, jak wydają publiczne pieniądze. Nie zgadzamy się z planem marszałka Marka Kuchcińskiego, by ograniczyć dostęp obywateli do informacji. A tak się stanie, gdy z Sejmu od 2017 r. usunięte zostaną media. Dlatego redakcje w całym kraju w ramach protestu rezygnują dziś – 16 grudnia - z obecności polityków na antenie telewizji i radia, na łamach gazet i na stronach internetowych.

Dwadzieścia pięć największych redakcji - stacji radiowych, telewizyjnych, gazet i portali internetowych - protestuje przeciwko nowym przepisom, które ograniczą pracę dziennikarzy w Sejmie. To pierwszy taki protest w historii.

Decyzją marszałka Sejmu od 1 stycznia dziennikarze będą mieli ograniczony wstęp do parlamentu. Nie będą mogli nagrywać i swobodnie rozmawiać z posłami.

A to ich decyzje codziennie wpływają na Wasze życie. Dostęp do informacji o ich pracy - to Wasze prawo. Nie zgadzamy się na to, by było ograniczane.

Zmiany zaproponowane przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego naruszają bowiem art. 61 konstytucji. Daje on obywatelowi prawo do informacji o władzy publicznej i osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje m.in. "wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu".

Zmiany zaproponowane przez Kancelarię Sejmu


W środę Kancelaria Sejmu opublikowała broszurę wprowadzającą zmiany we współpracy z mediami.

W skrócie: od 1 stycznia zostanie ograniczona liczba dziennikarzy w Sejmie. Każda redakcja będzie musiała wybrać maksymalnie 2 stałych korespondentów, w parlamencie będą mogli pracować jedynie na zmianę. Stałymi korespondentami mogą być tylko reporterzy z udokumentowaną pracą w Sejmie. Reszta dziennikarzy będzie mogła oglądać posiedzenie na ekranie w Centrum Medialnym.

W Sejmie wybrane stacje telewizyjne będą mogły robić relacje na żywo tylko z I piętra nad salą obrad.

Dodatkowo przy szatni wydzielone zostanie miejsce na indywidualne wywiady, ale - uwaga - wymagające wcześniejszej rezerwacji.

Od Nowego Roku ma obowiązywać całkowity zakaz nagrywania i fotografowania poza wyznaczonym miejscem. Nie będzie można więc pokazywać sali obrad, ani utrwalać obrad komisji.

W budynku F, a więc oddalonym od głównego gmachu o ponad 100 metrów, powstanie nowe Centrum Medialne. W jego skład wejdą 3 sale: do konferencji prasowych, do bezpośrednich wywiadów i dla korespondentów.

Kancelaria Sejmu tłumaczy, że przepisy mają - wzorem rozwiązań w parlamentach innych krajów oraz Parlamentu Europejskiego - zaprowadzić ład i porządek. Zdaniem Kancelarii Sejmu obecność reporterów w Sejmie na dotychczasowych zasadach wprowadza jedynie chaos.

TUTAJ MOŻESZ ZOBACZYĆ CAŁĄ BROSZURĘ>>>



Co to oznacza dla reportera pracującego w Sejmie. Przeczytajcie komentarz naszego dziennikarza politycznego Tomasza Skorego, od lat pracującego w parlamencie.

Dziennikarze w Sejmie wg nowych zasad - jak i po co?

Prezydium Sejmu wprowadza nowe zasady dostępu do budynków parlamentu. Z naszego punktu widzenia oznacza to de facto blokadę wolnego uprawiania naszego zawodu. Mamy być podzieleni na uprzywilejowanych "stałych korespondentów" oraz tych, którzy mają dostęp jedynie do stworzonego specjalnie dla nich pomieszczenia. Przyjrzałem się nowym zasadom. Status szeregowca nie oznacza w nich właściwie nic. Status uprzywilejowanego - tylko iluzję przywilejów.

Redaktor szeregowy

Jako szeregowy dziennikarz jedyne co mogę - to siedzieć w Centrum Medialnym, położonym w budynku 100 metrów od sali plenarnej i gapić się w monitor z transmisją internetową - albo z posiedzeń Sejmu albo jakiejś komisji. Na dobrą sprawę to samo można robić już dziś i to z Australii.

W Centrum Medialnym będą się też oczywiście odbywać konferencje prasowe, co oznacza, że politycy ci, którzy akurat chcą, będą dziennikarzom mówić to, co chcą.

A więc będzie dokładnie tak, jak lubią.

Jedyna różnica to to, że w centrum  może mnie odwiedzić jakiś poseł, ale oczywiście tylko taki, który zechce i taki, który zaakceptuje, że wszyscy wokół będą widzieć, że akurat on ze mną rozmawia. Co więcej - który to i z kim rozmawiał dzięki czytnikom i kamerom doskonale będzie też wiedziała administracja Sejmu, podlegająca oczywiście marszałkowi.

Redaktor "uprzywilejowany"

Jako dziennikarz uprzywilejowany będę miał jedną z najwyżej dwóch przyznanych redakcji specjalnych kart prasowych. Przywileje sprowadzą się jednak do dostępu na galerię prasową, tyle że bez możliwości rejestrowania czegokolwiek, np. pustej sali, albo przebywania w wyraźnie określonym rejonie korytarza głównego. Nie podejdę do kuluarów, bez kamery nie zbliżę się nawet do wejścia głównego.

Generalnie więc jako dziennikarz ogrodzony barierką będę mógł czekać na posła, który łaskawie zechce do mnie przyjść i ze mną rozmawiać. Szans na zapytanie tych, których ja chcę pytać - nie będzie, podobnie jak możliwości pokazania tego, co dzieje się za załomem muru.

W zasadzie całe przywileje stałych sprawozdawców sprowadzą się do tego, że będą grupą proszalnych dziwaków, ogrodzonych barierką.

Przywilej będzie polegał na tym, że nie będzie to gablota.

Chyba.

„Dziennik Gazeta Prawna”, „Fakt”, Forum Polska Agencja Fotografów, „Gazeta Wyborcza”, Gazeta.pl, Grupa Onet, Grupa WP, „Najwyższy Czas!”, „Newsweek”, Nowa TV, Polsat News, Polska Press, Press Club Polska, „Puls Biznesu”, Radio Eska, Radio ZET, Radio Zet Gold, Antyradio, RMF FM, „Rzeczpospolita”, „Super Express”, Superstacja, TOK FM, TVN, „Tygodnik Powszechny”, „Wprost”

I na koniec skecz sprzed lat - niestety, taki scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny: