"Decydując się na konferencję w Warszawie polski rząd brał głównie pod uwagę interesy w stosunkach z USA i plany dotyczące zwiększenia bezpieczeństwa Polski" - analizuje w rozmowie z RMF FM, były ambasador w Arabii Saudyjskiej i Iraku Krzysztof Płomiński. Ruszający dziś w stolicy szczyt wzbudził gwałtowny sprzeciw rządu Iranu, który nie został zaproszony na konferencję.

Dwudniowa konferencja bliskowschodnia przyciągnęła do Warszawy delegacje z ponad 50 krajów. Przyjechali na nią między innymi premier Izraela Benjamin Netanjahu oraz wiceprezydent USA Mike Pence. Zabrakło m.in. Rosji, przedstawicieli Palestyny, ale też Iranu, który ostro krytykuje Polskę za organizację szczytu - padają oskarżenia o antyirańskość i godzenie w interesy tego kraju.

Główni aktorzy tej konferencji, czyli Stany Zjednoczone, Izrael i Arabia Saudyjska zadbały o to, by puścić w świat przekaz, że jest to konferencja antyirańska, że zmierza do utworzenia frontu antyirańskiego, dla wielu stolic i środowisk związanych z Bliskim Wschodem była to groźna wiadomość - zauważa Krzysztof Płomiński. W sytuacji, kiedy Stany Zjednoczone wypowiadają układ atomowy z Iranem, a sytuacja jest coraz mocniej eskalowana przez wzajemne oskarżenia, pojawia się groźba konfliktu zbrojnego - dodaje dyplomata.

Organizacja konferencji w Warszawie to przede wszystkim ruch w stronę USA i zabezpieczenie interesów Polski w relacjach z tym krajem. Może to być swoisty "as w rękawie" na przykład podczas przyszłych starań o zwiększenie liczby amerykańskich żołnierzy nad Wisłą lub lepsze kontrakty zbrojeniowe. Jednak według Krzysztofa Płomińskiego choć na początku, zaraz po ogłoszeniu konferencji retoryka antyirańska była silna, to w ostatnich tygodniach polscy dyplomaci starają się zmieniać ton dyskusji. Nie mówi się już głównie o irańskim aspekcie konferencji, ale o wielu problemach bliskowschodni, mówi się o tym, że konferencja miałaby mieć dalszy ciąg w przyszłości w postaci podobnych zgromadzeń, zajmujących się poszczególnymi problemami - podkreśla dyplomata.

To, jak konferencja odbije się na wizerunku Polski będzie zależało w dużej mierze od tego, jak bardzo Warszawa będzie w stanie zaakcentować swój wpływ na jej ustalenia. Bardzo ważny jest również sposób, w jaki już po szczycie potraktowani zostaną nieobecni, czyli np. Rosja i Iran. Pytanie, czy rząd polski zdecyduje się na wysłanie specjalnych przedstawicieli do tych krajów i stron, które nie uczestniczyły w konferencji, żeby uczciwie ich poinformować o tym co było i zachęcić do udziału w kolejnych odsłonach - zaznacza Płomiński. 

Opracowanie: