Komendant główny policji Konrad Kornatowski powiedział, że wnioskował do szefa MSWiA o odwołania stołecznego komendanta Jacka Kędziory gdyż "utracił on możliwość kierowania jednostką". Decyzja w tej sprawie ma zapaść po świętach Wielkanocnych.

Według mnie stracił realną możliwość kierowania jednostką - powiedział Kornatowski. Sam komendant stołeczny złożył raport o odejście ze służby na emeryturę, tuż po głośnej sprawie zastrzelenia dwóch braci w Wołominie.

Kilka dni temu na polecenie komendanta głównego wszczęto postępowanie dyscyplinarne wobec kilku funkcjonariuszy stołecznej policji, w tym komendanta i jego zastępcy.

Sprawę badała komisja KGP. Po przeanalizowaniu wszystkich dowodów powstał raport, który nie pozostawia suchej nitki na komendzie stołecznej i jej szefie, którzy odmówili rodzinie braci ochrony.

Głównym i bardzo mocnym dowodem w sprawie są nagrania rozmów telefonicznych jednego z braci z oficerem dyżurnym w komendzie stołecznej. Na nagraniu utrwalono, jak Mariusz Cz. wprost błaga o przydzielenie ochrony jemu i jego bratu. Miał prosić także o wydanie kamizelek kuloodpornych. Mężczyzna, mimo bardzo precyzyjnego opisu skali zdarzenia, spotykał się ciągle z ignorancją ze strony policjantów. Zamiast ochrony i kamizelek, policjanci zaoferowali mu jedynie przyspieszenie procedury wydania pozwolenia na broń.

Pierwszy z braci - 21-letni Dariusz Cz., został zastrzelony pod

koniec lutego w pubie w Wołominie. Drugi, 29-letni Robert Cz.,

zginął 10 marca od strzału w głowę na cmentarzu, na którym

pochowano pierwszego z braci. Ich zabójca Michał Gruszczyński

zginął w obławie policyjnej na stacji benzynowej niedaleko Ronda

Wiatraczna w Warszawie. Jak wynika z sekcji zwłok,

najprawdopodobniej się zastrzelił.

Szef stołecznej policji jest od ponad tygodnia na urlopie. Nieoficjalnie mówi się, że jednym z kandydatów na jego następcę jest szef Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Jarosław Soliński.