Wpływowy serbski wicepremier Momczilo Periszic złożył rezygnację. Pięć dni temu został on zatrzymany w jednej z belgradzkich restauracji, gdzie spotkał się z dyplomatą USA. Obu mężczyzn na krótko aresztowano. Periszicia oskarżono o przekazywanie na Zachód dokumentów wojskowych, dotyczących powiązań byłego prezydenta, Slobodana Miloszevicia ze zbrodniami wojennymi.

Dymisji Periszicia zażądali zgodnie serbski premier Zoran Dzindzić oraz prezydent Jugosławii Vojislaw Kosztunica. Sam podejrzany twierdzi, że jest niewinny i deklaruje pełną współpracę z organami ścigania. "Deklaruję pełną współpracę z rządem Serbii, niezależnie od faktu, że rezygnuję dziś ze stanowiska zastępcy premiera" - napisał Periszić w liście do Djindjicia.

Jeszcze cztery lata temu Periszić był szefem sztabu armii jugosłowiańskiej. Według obserwatorów sprawa Periszicia dowodzi, że Miloszević ma w dalszym ciągu wielkie wpływy wśród "twardogłowych" jugosłowiańskich dowódców wojskowych.

Zatrzymanie amerykańskiego dyplomaty spowodowało ostrą reakcję ze strony USA, które twierdzą, że został on w tym czasie poturbowany (narzucono mu także worek na głowę i przez kilka godzin przetrzymywano w nieznanym miejscu).

rys. RMF

14:45