Życie siedmiu górników rannych po wybuchu metanu w kopalni Mysłowice- Wesoła wciąż jest zagrożone. Dwóch z nich jest w stanie krytycznym. Leżą na oddziale intensywnej terapii. 11 kolejnych przebywa na chirurgii w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Górnicy przechodzą operacje, które mają na celu oczyszczenie ran powstałych po oparzeniach. Lekarze zakładają im też specjalne opatrunki z preparatami srebra.

Ci, których ogólny stan zdrowia na to pozwala, leczeni są także w komorze hiperbarycznej. 

Wszyscy górnicy, którzy leżą w siemianowickiej oparzeniówce, w różnym stopniu mają poparzenia zarówno ciała, jak i dróg oddechowych.

Trwają poszukiwania górnika zaginionego po wypadku

Nadal trwa akcja poszukiwania górnika, zaginionego po wypadku. Ratownicy uruchomili wentylator i budują tzw. lutniociąg, za pomocą którego przewietrzają wyrobisko.

Ratownicy mają już uruchomiony wentylator, którym będziemy przewietrzać na bieżąco wyrobisko w trakcie jego przeszukiwania. Zgromadzono na miejscu już cały sprzęt, czyli ponad 700 m lutni, z której będziemy budować lutniociąg i na zmianie pierwszej rozpoczynamy już wchodzenie do rejonu - powiedział kierownik Działu Energomechanicznego w kopalni Grzegorz Standziak.

Jak dodał, zadymienie w wyrobisku ogranicza widoczność do pół metra. Przewietrzając wyrobisko, zastępy ratownicze będą mogły posuwać się w pobliże miejsca, gdzie powinien znajdować się zaginiony pracownik. To odległość ok. 700 metrów od wylotu wyrobiska.

Przetransportowanie ważącego 700 kg wentylatora było najtrudniejszą częścią operacji. Został on już podłączony do prądu. Od wentylatora biegnie pierwszy odcinek lutniociągu, który tłoczy powietrze. Ratownicy będą dobudowywać kolejne elementy lutni do miejsca, gdzie powinien być zaginiony.

Prokuratura przesłuchuje pracowników kopalni Mysłowice-Wesoła

Są pierwsze prokuratorskie przesłuchania w sprawie wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła. Wyższy Urząd Górniczy miał w tym roku zastrzeżenia do pracy przy ścianie, przy której był wypadek.

Przesłuchiwani się głównie ci, którzy w dniu wypadku - czyli w poniedziałek - byli na dole. To zarówno osoby, którym nic się nie stało, jak i lżej ranni górnicy.

W rękach prokuratorów są już też między innymi kopie danych zarejestrowanych przez podziemne czujniki czy plany prac prowadzonych pod ziemią.

Prokuratura już sugeruje, że śledztwo - tak jak na przykład w sprawie wypadku sprzed kilku lat w kopalni Wujek-Ruch Śląsk - będzie długie i nie obejdzie się bez powołania biegłych od górnictwa. Swoje ustalenia ma też komisja Wyższego Urzędu Górniczego. Już przy uruchamianiu ściany - dwa razy, w czerwcu i sierpniu tego roku - były tam nieprawidłowości.

(j.)