To była chwila nieuwagi, kiedy lina naciągu namiotu cyrkowego dotknęła linii wysokiego napięcia - mówią świadkowie wypadku w Mniszkowie w Łódzkiem. Na skutek porażenia prądem zginęło tam dwóch, młodych mężczyzn. Jeden został lekko ranny. Sprawę badają na miejscu prokurator i inspektor pracy. Zobacz zdjęcia z miejsca zdarzenia.

Do wypadku doszło około godz. 9. Podczas rozkładania namiotu cyrkowego maszt zahaczył o linię wysokiego napięcia. Mężczyźni w wieku 29 i 30 lat, którzy podtrzymywali słup, zginęli na miejscu. Kierowca samochodu, który na linach podnosił maszt, został porażony prądem, ale przeżył. Wyszedł już ze szpitala.

Miejsce tragedii to typowe, wiejskie boisko sportowe. Pracownicy cyrku mieli dużo wolnego terenu, żeby rozstawić namiot. Niestety na rozładunek wybrali akurat miejsce pod linią energetyczną. - Wystarczył ułamek sekundy i doszło do tragedii - usłyszała reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka od świadka wypadku. Jeden jechał ciągnikiem, lina jedna dosięgła drugiej i zrobiło się zwarcie. My zdążyliśmy we dwóch puścić, tamci nie zdążyli.

Kiedy byłem na miejscu, już było pogotowie. Dwóch ludzi leżało na ziemi. Prawdopodobnie lekarz jednego z mężczyzn przykrył workiem; drugi z rannych był reanimowany. Nie udało się go uratować - opowiada naszej dziennikarce inny ze świadków zdarzenia.

Przedstawienie cyrku w Mniszkowie zostało odwołane.