Co najmniej przez kilkanaście dni nie stanie się nic – to odpowiedź ministra gospodarki Piotra Woźniaka na pytanie, co się stanie jeśli 1 stycznia Rosja odetnie dostawy gazu na Białoruś.

Ta może zacząć podbierać gaz przeznaczony dla innych odbiorców - w tym dla nas - a przynajmniej wstrzymać tranzyt przez swoje terytorium.

Co się stanie jednak, jeśli przerwa w dostawie gazu potrwa dłużej niż dwa tygodnie? Nastąpi ograniczenie dostaw gazu dla dużych zakładów jak Puławy czy Police. Spadnie ciśnienie w sieci i kłopoty z gazem mogą mieć mieszkańcy zachodniej części kraju. Minister gospodarki odrzuca jednak czarny scenariusz. Nie bierzemy w ogóle pod uwagę takiej okoliczności. Proszę mnie nie zmuszać do tego. Nie będę się w tej sprawie publicznie wypowiadał. Mamy podpisane ważne kontrakty z dostawcami ze Wschodu. Obowiązkiem dostawcy jest dostarczyć nam gaz do punktów na granicę Polski.

To problem strony rosyjskiej, ponieważ my wywiązujemy się z kontaktu – twierdzidalej minister. Planu awaryjnego nie ma. Nie może go być odkąd rząd Leszka Millera zerwał kontrakty na dostawę gazu z Danii i Norwegii.

Białorusko-rosyjski kryzys gazowy a sprawa Polska

Białorusko-rosyjski kryzys gazowy wzmacnia naszą pozycję w Unii Europejskiej – twierdzi wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal. Minister uważa, że ten konflikt potwierdza dążenia naszego kraju, by jednym z unijnych priorytetów było wspólne stanowisko w sprawie bezpieczeństwa energetycznego na Starym Kontynencie.

Jeśli dojdzie do przykręcenia kurka – głównie na dla Niemiec – temat bezpieczeństwa dostaw ze Wschodu stanie bardzo poważnie na forum unijnym i to już będzie nasz sukces. Przypomnijmy, że u podstaw naszego weta do porozumienia UE-Rosja oprócz embarga na mięso legła także sprawa stosunków energetycznych Brukseli i Moskwy. Są dzisiaj przesłanki, żeby mówić o problemie, żeby pokazać ten problem, jako pewne potwierdzenie polskiej tezy o konieczności zwrócenia większej uwagi na bezpieczeństwo energetyczne, ale nie ma przesłanek do jakieś trwogi - podkreśla Kowal.

Minister Kowal twierdzi, że Polacy nie powinni odczuć skutków ograniczenia dostaw gazu: Gaz płynie do Polski różnymi drogami. Duża część gazu jest zmagazynowana. A także zima jest – na szczęście – nietypowa, więc tego gazu zużywa się mniej. Paliwa powinno wystarczyć na 40 dni.