Radomska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej w okolicach Wsoli. W powietrzu zderzyły się dwie cessny. Zginęły dwie osoby z maszyny, która runęła do wody. Dwaj mężczyźni z cessny, której udało się wylądować, zostali niegroźnie ranni i już wyszli ze szpitala.

Samoloty wystartowały z lotniska Aeroklubu Radomskiego w Piastowie k. Radomia. Policja dostała sygnał o zderzeniu się w powietrzu dwóch samolotów od świadka.

Jedną z maszyn odnaleziono w Jedlińsku. Wbrew pierwszym informacjom podawanym przez straż pożarną - samolot nie zapalił się. O własnych siłach wyszło z niego dwóch mężczyzn. Odnieśli lekkie obrażenia i opuścili już szpital.

Drugą maszynę odnaleziono 3 kilometry dalej, w okolicy miejscowości Wsola. Samolot wodował na jednym z okolicznych stawów. W samolocie odnaleziono ciała dwóch młodych mężczyzn w wieku ok. 20 i 27 lat.

Akcja ratunkowa była wyjątkowo utrudniona przez teren, na który spadła maszyna - to wielohektarowe stawy hodowlane, mocno zarośnięte trzcinami i podzielone groblami. Już samo znalezienie samolotu zajęło ponad godzinę.

Cessna leży w wodzie, wystaje skrzydło i fragment kadłuba. Kabina pilotów jest zmiażdżona. Samolot spadł do góry nogami, leży w takich szuwarach, gdzie dostęp jest tylko za pomocą łodzi - mówił nam Karol Neska z miejscowej straży.

Wrak zostanie wyciągnięty z wody najwcześniej za kilka godzin. Rozpoczęły się dopiero jego oględziny. Na miejscu pracują już eksperci Komisji Badania Wypadków Lotniczych, a także prokuratorzy i policyjni kryminalistycy.

Poza tym policjanci szukają świadków tego wypadku, głównym będzie mężczyzna, który zgłosił zdarzenie oraz dwaj mężczyźni z Cessny, której udało się wylądować.

To już drugi w ostatnim czasie tragiczny wypadek w okolicy lotniska w podradomskim Piastowie. Trzy tygodnie temu zginął tam mistrz świata i wielokrotny mistrz Polski w motoparalotniarstwie Grzegorz Krzyżanowski.

W minioną sobotę w katastrofie pod Częstochową samolotu piper navajo, używanego przez prywatną szkołę spadochronową, zginęło 11 osób; ocalała jedna - ok. 40-letni mężczyzna. Maszyna wykonywała lot z podczęstochowskiego lotniska w Rudnikach, runęła na ziemię niedługo po starcie.