Prezydent Andrzej Duda zwołał Radę Gabinetową między innymi w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie. Zapowiedział, że nasze oddziały zostaną wycofane z Iraku, jeżeli władze tego kraju nie będą chciały ich obecności i będzie zgoda sojuszników z NATO. Być może decyzja w tej sprawie zapadnie już w poniedziałek – wtedy ma się zebrać Rada Północnoatlantycka, czyli najwyższy organ decyzyjny NATO.

Prezydent Duda ogłosił, że na najbliższy wtorek 7 stycznia na godz. 14:00 zwołał Radę Gabinetową m.in. w sprawie tego, co się będzie działo w związku obchodami rocznicy wyzwolenia Auschwitz oraz sytuacji na Bliskim Wschodzie. Dodał, że nie widzi powodu, by zwoływać Radę Bezpieczeństwa Narodowego. W wywiadzie dla TVP Info wyjaśnił, że zwoływał RBN wtedy, gdy były podejmowane strategiczne decyzje o ustanowieniu obecności wojsk NATO na wschodniej flance Sojuszu, również i w Polsce. To były fundamentalne decyzje na dziesięciolecia. Dzisiaj takiego problemu o charakterze strategicznym nie ma - ocenił.

Andrzej Duda zapowiedział też, że polskie oddziały w Iraku zostaną wycofane z tego kraju, jeżeli władze nie będą chciały ich obecności i będzie zgoda sojuszników z NATO.

Jesteśmy tam przede wszystkim dla Iraku, żeby przywrócić pokój, spokój, rozwiązać konflikt. Po to służyli nasi żołnierze. Jeżeli władze Iraku nie będą chciały, aby nasz kontyngent był w ich kraju i pomagał, i jak będzie wspólna decyzja w ramach NATO, to oczywiście wycofamy naszych żołnierzy - oświadczył.

Władze Iraku mają prawo do suwerennych decyzji, na razie taką rezolucję podjął iracki parlament, czy i jak będzie ją wykonywał rząd, przekonamy się - dodał prezydent.

 

Głowa państwa podkreśliła, że polscy żołnierze w Iraku "nie pełnią dziś żadnej misji wojennej". To nie jest misja bojowa, to jest misja szkoleniowa, o charakterze stabilizacyjnym, więc można śmiało mówić, że jest to misja realizowana z celach pokojowych. Oczywiście, natychmiast skontaktowaliśmy się z naszym kontyngentem. Rozmawialiśmy z nimi, jak wygląda sytuacja, czy jest zagrożenie. Podjęto decyzję, aby zawiesić na razie działania naszego kontyngentu - powiedział.

Jak podkreślił, dla niego najważniejsze jest bezpieczeństwo Polski i wszystkie działania są temu podporządkowane. Monitorujemy sytuację na Bliskim Wschodzie. Nie ma żadnych sygnałów, aby było jakiekolwiek niebezpieczeństwo dla Polski czy Polaków - powiedział w telewizji publicznej. Dodał, że jest to sytuacja, która "może eskalować w różnych kierunkach".

Duda o wyjeździe do Jerozolimy: Warunkiem jest, abym mógł zabrać tam głos

Prezydent mówił też o "Światowym Forum Holokaustu" - spotkaniu organizowanym co pięć lat przez prywatną fundację. W tym roku w Jerozolimie 22 i 23 stycznia będzie obecny prezydent Rosji, przedstawiciele Francji, Niemiec i również on, jako Prezydent RP został zaproszony. Zwrócił się jednak do organizatorów z "jednym zasadniczym oczekiwaniem". Że jako przedstawiciel kraju, którego najwięcej obywateli zostało zamordowanych w Auschwitz będzie mógł tam zabrać głos - podkreślił. Nie ma jednak zgody organizatorów na to, żeby prezydent Polski tam przemawiał i on się z tym nie zgadza.

Dodał, że sprawa jego wyjazdu jest nadal rozważana, a on sam jest w kontakcie z władzami Izraela i instytutem Yad Vashem.


Dla mnie warunkiem koniecznym jest to, abym jako prezydent Polski mógł zabrać tam głos obok innych prezydentów, obok prezydenta Putina, obok prezydenta Steinmeiera, żebym mógł o cierpieniu Polaków, także polskich Żydów, polskich obywateli, mógł tam mówić, o stratach jakie ponieśliśmy w wyniku II wojny światowej, Holokaustu i tego w jaki sposób II wojna światowa na nas spadła, w jaki sposób została wywołana, abym mógł mówić o prawdzie historycznej, prawdzie, która niestety w ostatnim czasie jest zakłamywana - powiedział.

Duda nawiązał w ten sposób do słów Władimira Putina. Przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Rosji skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku. Mówił też o wykorzystywaniu przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał też m.in., że we wrześniu 1939 roku Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".

Bardzo dobrze zachowała się światowa opinia publiczna. Było z całego świata bardzo wiele głosów potępiających tę wypowiedź, zaprzeczających tym wypowiedziom - powiedział Andrzej Duda.