Eksperci UEFA przyjęli polskie stanowisko sprzed ponad dwóch lat, kiedy wskazano, że podstawowe miasta to Warszawa, Gdańsk, Wrocław i Poznań - stwierdził w rozmowie z reporterem RMF FM Mirosław Drzewiecki. Minister sportu zaznaczył, że decyzję w sprawie wyboru gospodarzy Euro 2012 tak naprawdę podjął rząd Kaczyńskiego. Nie wykluczył, że w razie ewentualnych kłopotów jednego z wybranych miast Kraków lub Chorzów wrócą do gry.

Paweł Świąder: Dlaczego miasto najlepiej oceniane w raportach UEFA, czyli Kraków, odpadło?

Mirosław Drzewiecki: To nie jest kara za to, że Kraków był najlepiej oceniany.

Paweł Świąder: Ale był najlepiej oceniany!

Mirosław Drzewiecki: Wszystkie polskie miasta spełniły wszystkie warunki do tego, żeby dalej brać udział w grze. Natomiast różnice punktowe na pewnych etapach są takie, że jest pierwszy Kraków, ale za moment, jak już jest decyzja np. wrocławska, jeżeli chodzi o przetarg na lotnisko, to się zmienia też punktacja. Liczba miast z tej dwunastki wyglądała w ten sposób, że pozycje od pierwszej do szóstej to są polskie miasta, a od siódmej do dwunastej – ukraińskie miasta. W polskiej sytuacji wszystkie miasta – zaznaczam, że nawet to, które miało w punktacji szóste miejsce – nie były zagrożone. Jak jest na szosie wyścig drużynowy, to tak jest, że jak jest mocna szóstka, to dojeżdżają do mety w sześciu, a jak jest słaba szóstka, to czterech, bo czterem się liczy czasy, a dwóch gdzieś zostaje. Tu nikt nie odpadł. Te miasta dojechały wszystkie razem. To jest pech Krakowa i Chorzowa, że żadne z konkurujących miast nie wysiadło.

Paweł Świąder: Pan mówi, że wszystkie miasta spełniły kryteria, ale UEFA odrzuca oferty Krakowa i Chorzowa. Dlaczego nie udało się do nich przekonać ekspertów UEFA?

Mirosław Drzewiecki: Eksperci UEFA przyjęli polskie stanowisko sprzed ponad dwóch lat, kiedy polski rząd wskazał, że podstawowe miasta to: Warszawa, Gdańsk, Wrocław i Poznań, a rezerwowe to: Kraków i Chorzów. To co się mogło wydarzyć, to znaczy, że w trakcie by się okazało, że Poznań nie dał rady i wygrał z gry. To jest decyzja tak naprawdę jeszcze rządu Kaczyńskiego. To był stan zastany. Jak mówił prezydent Majchrowski, tamtą decyzję traktował jako polityczną.

Paweł Świąder: Czy jeśli – odpukać – w jednym z wybranych czterech miast pojawią się opóźnienia, to Kraków czy Chorzów będą mogły je zastąpić?

Mirosław Drzewiecki: Wszystko jest możliwe.