W Sądzie Okręgowym w Rzeszowie rozpoczęła się druga rozprawa o uznanie Mariusza T. za osobę z zaburzeniami psychicznymi zagrażającą innym, która musi być izolowana w specjalnym ośrodku w Gostyninie. T. nie pojawił się na sali rozpraw. Jego obecność nie jest obowiązkowa. Za zamkniętymi drzwiami przesłuchiwani są tylko świadkowie - ustalił reporter RMF FM Maciej Grzyb

Pierwsza rozprawa ws. T. odbyła się 10 lutego. Odroczono ją wówczas do 3 marca, czyli do dziś, ze względu na konieczność przesłuchania dwóch świadków, o co wnioskował pełnomocnik Mariusza T. Marcin Lewandowski. Ponadto wówczas do sądu nie dotarły jeszcze wysłane pocztą przez adwokata uwagi i zastrzeżenia dotyczące opinii wydanych przez biegłych: psychiatrów, psychologa i seksuologa.

Przed dzisiejszą rozprawą pełnomocnik Mariusza T. zapowiedział podtrzymanie swego wcześniejszego wniosku o powołanie nowego zespołu biegłych. Wyraził też przypuszczenie, że jeżeli ten wniosek nie zostanie uwzględniony, to dzisiaj sąd może podjąć merytoryczną decyzję. Podkreślił, że cały materiał dowodowy jest już zgromadzony. Więc rozstrzygnięcie może być tylko jedno, bo te opinie biegłych są niekorzystne dla mojego klienta - podkreślił.

Rozprawa w sali z kuloodpornymi szybami



Dzisiejsza rozprawa, podobnie jak pierwsza, odbędzie się z wyłączeniem jawności, w specjalnej sali, wyposażonej m.in. w szyby kuloodporne.

Dopytywany, czy Mariusz T. obawia się ujawnienia jego wizerunku, pełnomocnik odpowiedział, że rzeczywiście T. obawia się tego, ale nie jest to czynnik decydujący. Jak dodał, jednym z powodów była sprawa logistyczna dotycząca eskorty policyjnej, która musiałaby towarzyszyć T. podczas przewiezienia do sądu.

O uznanie T. za osobę z zaburzeniami psychicznymi, stwarzającą zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób i jego izolację wnioskował 22 stycznia dyrektor zakładu karnego w Rzeszowie, gdzie T. odbywał karę. Skierowanie wniosku o uznanie T. za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych i zastosowanie wobec niego, już po odbyciu kary więzienia, nadzoru prewencyjnego lub leczenia w ośrodku zamkniętym utworzonym w Gostyninie umożliwiła ustawa o nadzorze nad groźnymi przestępcami, która zaczęła obowiązywać 22 stycznia br.

Dotyczy ona groźnych przestępców, u których podczas odbywania kary w systemie terapeutycznym występowały zaburzenia psychiczne, bądź preferencji seksualnych, które mają taki charakter, że "zachodzi co najmniej wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego z użyciem przemocy" zagrożonego karą przynajmniej 10 lat więzienia.

Po wpłynięciu wniosku dyrektora więzienia sąd jeszcze tego samego dnia powołał biegłych: psychiatrów, psychologa i seksuologa, którzy opracowali opinie dotyczące T.

Otrzymali oni jego dokumentację, m.in. akta osobowe, książkę zdrowia, w której są m.in. wszystkie badania lekarskie, zgłaszane kłopoty ze zdrowiem, czy przyjęte formy leczenia, oraz opinie sprzed 25 lat, opracowane przez terapeutów z więzienia w Strzelcach Opolskich, gdzie T. odbywał karę zanim trafił do Rzeszowa. Biegli powołani przez rzeszowski sąd zbadali T. też w więzieniu.

Na podstawie rozmowy z T. oraz otrzymanej dokumentacji opracowali opinie. Nie wnioskowali o dodatkową obserwację T. w ośrodku zamkniętym.

"Opinie biegłych ws. Trynkiewicza są powierzchowne"



Właśnie taki sposób przygotowania opinii zamierza na dzisiejszej rozprawie zakwestionować pełnomocnik T. Uważa on, że opinie biegłych są powierzchowne i że powinny być wydane na podstawie obserwacji T. w ośrodku zamkniętym.

Zaneguje też prawidłowość wydania tych opinii. Chodzi o to, że materiały, na podstawie których zespół biegłych opracował opinie ws. T. nie były jeszcze dopuszczone jako dowód w sprawie. Sąd przyjął te dokumenty za dowód na pierwszej rozprawie ws. T., która odbyła się 10 lutego, a biegli swoje opinie opracowali pod koniec stycznia.

Mariusz T. to pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci zamienioną potem na 25 lat więzienia. Opuścił więzienie 11 lutego po zakończeniu kary. Przebywa na wolności, choć - decyzją sądu, na wniosek dyrektora więzienia - ma dozór policji. Policja może stosować wobec niego czynności rozpoznawczo-operacyjne.

Aby zapobiec wyjściu T. na wolność, dyrektor więzienia w Rzeszowie wnioskował do sądu - tytułem zabezpieczenia - o tymczasową izolację do czasu uprawomocnienia się decyzji uznającej T. za osobę niebezpieczną. Jednak sąd zdecydował, że T. wyjdzie z więzienia po zakończeniu kary, ale ma być objęty działaniami operacyjno-rozpoznawczymi, nie może też opuszczać kraju.

T. po wyjściu na wolność zwrócił się do policji o ochronę ze względu na obawę przed linczem. W związku z przyznaniem mu tej ochrony T. mieszka w miejscu wskazanym mu przez policję. Przez cały czas towarzyszą mu też dwaj funkcjonariusze.

(jad)